• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Inne, strona 3


< 1 2 3 4 5 6 ... 70 71 >

reportaż

Nie pojechaliśmy na baseny bo... zabalowaliśmy na koncercie Kasi Kowalskiej :) No i pogoda się zepsuła i męczył kac :)

 


darmowy hosting obrazków



darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

Nie lubię wstawiać z fotosika zdjęć bo robi mi się bałagan... Muszę jakaś inną stronę znaleźć żeby mieć kontrolę nad tym dziadostwem :)

No ale na koncercie było super. Kaśka Kowalska dała czadu- i choć bardziej liczyłam na stare piosenki to chylę czoła...  bo na żywo jest jeszcze lepsza niż na tych całych płytach i teledyskach :)

Byliśmy też w Wadowicach... Co tu gadać... Cały czas płakałam :) W domu Ojca Świętego się zaczęło... Nie mogłam nad tym zapanować :) I było mi trochę wstyd, bo ludzie patrzyli na mnie ukradkiem. Potem Kościół, rynek a na koniec papieskie kremówki :) Byłam pod wielkim wrażeniem i choć na szybko tak- bo mój mąż to niecierpliwiec jeden- to bardzo się cieszę, że tam pojechaliśmy :)

Była też jeszcze pizza w Martino, lody na rynku w NT...

A chrzciny- zmęczeni dojechaliśmy na 11tą... Myśleliśmy, że się spóźniliśmy, więc do baru na piwko- a tu teściowa dzwoni- gdzie jesteśmy bo chrzciny o 12ej a nas nie ma :) Hehehe... Za chwilę dzwoni Anka, żebym robiła zdjęcia w Kościele i na chrzcinach ogólnie... A ja po męczącej podróży, po piwie, w butach na wielgaśnym obcasie... Zgodziłam się, ale w końcu wygoniłam Ktosia do tych zdjęć :)

Ogólnie mi się podobało :)

26 sierpnia 2009   Komentarze (4)
inne   fotografie   foty  

rewelacje na wakacje

No cóż... Było fajnie, ja lubię tamte okolice. Teście ok... Nie dałam się już tak wykorzystywać, więc jak zobaczyłam pustą lodówkę poszłam do piekarni po drożdżówki szt trzy i czekałam na rozwój wydarzeń ;) No ale gotowałam i sprzątałam ten cały syf...

Na koniec okazało się, że sprzątałam "nie swoje" bo zrobiła się afera, że nam teście taki pałac złoty chcą oddać a cała reszta rodziny taka biedna (każdy chałupa i auta takie o których my możemy marzyć, bądź kiecki i perfumy o których ja mogę pomarzyć) a my tacy bogaci z miasta :) ...

Szkoda że teściowa nam to w pokraczny sposób wyjaśniła ostatniego dnia bo tak to bym była opalona a tak to wróciłam z połamanymi paznokciami....

Moja teściowa to BRUDAS, przez cały tydzień szorowałam- wsio co mi pod ręce podeszło... i tak mi zostało- teraz u SIEBIE szoruję.

I nie to, żebym ja była czyściocha jakaś, bo bałaganiarz jestem i nie latam z miotłą co godzina ;)

Jednak teraz mam jakaś inwencję twórczą i chcę coś małym kosztem w chałupie naszej pozmieniać... a nie powiem... ta różowa skórzana kanapa nadal mi łazi po łbie :)

Co do teściów... w ogóle całej tamtejszej rodziny... Wyczuwałam, że coś się nie klei. Myślałam, że może za bardzo sprzatam ;) że se myślą, że taka czyściocha przyjechała, albo, że się już panoszę... Ale najbardziej mnie zdziwiło, że Anka była taka inna- zawsze serdeczna, teraz patrząca na mnie z góry, totalnie mnie olewała a i kilka razy jakieś takie teksty dziwne rzucała... Dzwoniłam do Leszka i mu o tym mówiłam, ale on nie wierzył... Jego mała siostrzyczka tak by mnie traktowała???

No i wyszło szydło z worka- nie przepiszą nam domu bo Anka chce wrócić a Andrzej klaść panele, więc, żebyśmy mebli nie kupowali bo on sam sobie wybierze jak sobie robi te poddasze... (chcieliśmy kupić szafę i komodę bo cały tydzień miałam ubrania w torbie) UUuuuuu.... Ja doznałam lekkiego szoku... ale, że ja po orawsku to piąte przez dziesiąte- a niestety o ważnych sprawach to w gwarze potrafią tylko mówić...

Z resztą historia się kupy nie trzymała bo Anka ma 5 osobową rodzinę i jest Andrzej nie ożeniony co niby ma robić ten nasz pokój w panelach... Wyszło, że Anka w piątkę w tym pokoju na dole, i rodzice obok a Andrzej na górze...

A że jakiś plac to Gośce muszą dać bo ona ma dzieci... my w ogóle nie brani pod uwagę ;)

Ja się tylko śmiałam pod nosem, bo się spodziewałam :) Ale mój mąż po prostu... uszło z niego całe powietrze... Połowa mebli za jego kasę, podłogi za jego kasę, kanalizacja podpięta za jego kasę... w ogóle przez jakiś czas utrzymywał całą rodzinę bo teść był w szpitalu a teściowa nie pracowała... Wydawał na nich kasę bo nie chciał zakładać swojej rodziny...  No itd... Zżyty z tym miejscem... nic nie odłożył na w razie czego, nie budował choć było go stać bo nie miał dla kogo...

Wiecie... bardzo się ucieszył jak nam powiedzieli o przepisaniu...Bo nie chodzi o kasę... Bo ten dom jest w tragicznym stanie- zbudowany bez pojęcia- dodatkowo tak jakby z lokatorami którymi będzie się trzeba zająć, do których będą przychodzili goście- którymi będzie się trzeba zająć...będzie trzeba płacić za lekarzy i lekarstwa, za pogrzeby a i tak cała rodzina będzie pluć bo nam zostawili a nie im ;)

No po mojemu koszty będą wieksze niż to wszystko warte... 

Ech... I wtedy mój mąż uwierzył w moje odczucia...

I tylko kurwa wyjechaliśmy pojawiła się u matki Anka z trójką dzieci- i pewnie się teraz śmieje, że wysprzątałam cały dom...

Oczywiście zadzwoniła do mnie, żebym jej na allegro jakieś spodnie kupiła, jakiś żel do tipsów, i jeszcze zdjęcia wywołała z jej chrzcin...

Przez pół dnia nie odbierałam telefonu bo nie miałam ochoty z nią gadać, ale Leszek mnie poprosił, żebym odebrała... Odebrałam, żeby nie pokazać, że mnie to w jakiś sposób obeszło, żeby nie pomyśleli, żem taka pazerna... ale chyba byłam dość niemiła, bo miała dziś dzwonić lub wysłac sms'a z namiarami na te spodnie... ale CISZA :)

I wiecie- mój mąż teraz wpatrzony we mnie jak w święty obraz... Takie pierdoły umacniają nasze małżeństwo... I mu tłumaczę, że mi też przykro, ale z jego powodu.... Tłumaczę, że mnie jedynie te Tatry kuszą i ogródek cobym mogła paplać się w ziemii.... a tak poza tym to byłby dla mnie kamień u nogi...

Rozmawiamy o tym ciągle... I zołza jestem- teraz mam totalną wymówkę, żeby tam nie jeździć- a wiecie- zawsze w święta były problemy z wymówkami.... Teraz jak teściowa zadzwoni to jej powiem, że przykrość Leszkowi zrobili, że my się narzucać nie będziemy, a że miejsca dla nas tam nie ma to niech im wystarczy od nas kartka świąteczna- no chyba, że mają ochotę przyjechac do nas- zawsze nasze drzwi będą dla nich otwarte :)

A żeby jeszcze taką szpilę im wsadzić to chyba na ferie wyrwiemy się choćby na weekend w góry... Narobię fotek a potem na naszą klasę wsadzę i będzie afera, żeśmy byli i płacili komuś za noclegi :)

Ogólnie nie mam żalu, ale mam chęci dać im do myślenia....

A mąż widzi we mnie tą lwicę-  co nie da skrzywdzić swojej rodziny i niby ma mieszane uczucia, ale chyba zrozumiał że jak mnie nie posłucha to zawsze będzie w dupę kopany...

 

A jeszcze taka refleksja... Cała rodzina ostrzegała mnie przed Kaśką Jaśka, że niby taka mało inteligentna, że nie można pogadać, że nie potrafi gotować, itp...

Ja pierdolę- z całej rodziny ona mi się wydaje najnormalniejsza :) Robotna dziewczyna, czyściutko, że można z podłogi jeść, dzieci zadbane, obiad ugotowany, 50 słoików ogórków zrobiła przy mnie... I porozmawiać można i pośmiac się można... Może i matury nie ma (??) bo przepis na ogórki mi napisała "ogurki po rosyjsku" :) ale dla mnie nie ma to znaczenia...

No kurczę- będę tęsknić za nią :) Tak jak kiedyś za Anką...

I cieszę się, że już nie muszę być dla swojej teściowej miła, oj nie wiecie jak bardzo się cieszę :)

------------------------------------------------------------------------

23:13:52

Czytam archiwum i patrzę, że się nie pochwaliłam....

Miesiąc temu po Chrzcinach małej Alicji teściowie wezwali nas na dywanik i oznajmili, że Anka chce wrócić na Orawę i że dom po dziadkach jej dadzą, że Andrzej- najmłodszy brat Leszka i kawaler- ma odłożoną kasę (zarabia tyle co mój mąż, nie daje nic na utrzymanie rodzicom, a jeszcze matka mu kurczaki i ciasta do pracy piecze) i będzie się budował jak tylko zamienią działki bo chce bliżej domu... a że jak tylko Andrzej zacznie budowę to nam przepiszą dom- bo mój Ktosiu to stary jest- budować już się nie będzie a ten dom to i tak miał a nim zostać...

Gośka ma bogatego męża (ciągle za granicą), dwa auta i 200 metrową willę plus ogród taki że szczęka opada...

A Jaśkowi dali plac na budowę domu :)

Uznaliśmy podział majątku za sensowny :)

haha...

25 sierpnia 2009   Komentarze (3)
Ktosiu   inne   plotkuję  

wróciliśmy :)

Jesteśmy już :)

 

wadowice

Relacje jutro- dziś jestem śpiąca, zmęczona, jakaś taka wymięta... Droga się dłużyła, korki, niedzielni kierowcy... kilka aut dachujących po drodze- ogólnie masakra :)

23 sierpnia 2009   Komentarze (3)
inne   fotografie  

poniedziałek proszę pani

weekend był pod znakiem siedzenia w domu, picia witosha, i zachwycania się małża nad moimi nowymi perfumami :)

Nie pamiętam weekendu, żebyśmy tyle razy się kochali- no niby go te perfumy tak brały a ja pod wpływem witosha byłam tak jakby łatwiejsza ;) ( sprawdzaliśmy z innymi winami- nie działają tak na mnie- tylko oryginał ;] )

AAA... Pojechaliśmy na chwilę do moich rodziców.... A wracając namówiłam męża na kebab... Zanim go zrobili zdjęłam sobie akryle z obu rąk. Celowo nie nałożyłam primera bo to była tylko kwestia czasu kiedy zaczną mnie drażnić :)

Jakub wychodzi na prostą- dziś zjadł pierwszy raz od tygodnia OBIAD :)

Gada jak najęty, powtarza jak papuga i słowa i gesty...

Jak ktoś powie nam dzień dobry odpowiada ze mną- niewyraźnie ale bosko...

Do dzieciaków krzyczy cesć :)

A jak chce na dwór albo mnie rozmiesza to zakłada czapkę bejsbolówkę i się kiwa i macha rączkami i mówi JO(ł) ZIOM.

Filip zaś wszystkim kolegom opowiada, że za 5 dni jedziemy w góry i zostaniemy tam na 18 dni ;) Oj żeby tylko wakacji starczyło...

Uff... Wracam do maszyny... Uszyłam dziś kuzynce pareo- fajnie wyszło... a sobie szyję spódniczkę, jeszcze dla szwagierki chcę uszyć torebkę. Lubię zachwyt w oczach obdarowywanych... więc zrobię jej taką małą niespodziankę... a do tego dla jej córci kupiłam boskie kolczyki- w naszym ulubionym różowym kolorze :) Tak, tak... myślałam, że tylko ja rąbnięta jestem z tym różowym, ale kupiłam szwagierce różowe drewniaczki, mam zamiar jej uszyć różową torebkę a jej córci na pamiątkę Chrztu kupiłam złote, urocze kolczyki z białymi i różowymi cyrkoniami :) Szajba :)

kolczyki

10 sierpnia 2009   Komentarze (2)
inne   pięknie jest   fotografie   mama marudzi  
< 1 2 3 4 5 6 ... 70 71 >
Mama-i-ja | Blogi