żółty jesienny liść ;)
Dopiero poniedziałek a ja tęsknię za moim Ciachem :( Dobrze chociaż że w tym tygodniu Dzień Edukacji Narodowej to jakoś chyba lżej będzie...
mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot
Dopiero poniedziałek a ja tęsknię za moim Ciachem :( Dobrze chociaż że w tym tygodniu Dzień Edukacji Narodowej to jakoś chyba lżej będzie...
Ale jestem połamana ;) Czy zawsze na weekend musi zrobić się szaro? Czy zawsze na weekend musi mnie coś boleć i utrudniać normalne funkcjonowanie? ;) Ale niech będzie... Trzeba raz w miesiącu przecierpieć swoje...
Do tego mój ojciec ciągle molestuje Ktosia o grzyby... No i dziś o 5ej pobudka- najpierw Filip wstał z pytaniem dlaczego noc tak długo trwa i że się boi, zaraz małż wstał do kibelka ;) Zrobiłam kawę i herbatkę i czekaliśmy aż się rozwidni...
Mój ojciec że koniecznie przed szóstą... a tu szaro jeszcze i jak iść do lasu? Z latarką? ;) Sucho... ciekawa jestem czy coś zbiorą...
W tamtym tygodniu robiłam paprykę marynowanąi.... Wczoraj z Jakubem sobie słoik otworzyliśmy i niebo w gębie... Nie wiem czy nie skuszę się zrobić jeszcze....
A teraz mam na ogniu fasolkę :) Będę robić po kreolsku... Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że połączenie ryżu i fasoli może być takie mniam mniam... A jak ostatnio zrobiłam to nie mogłam odejść od kuchenki- gotowałam i podjadałam... Tylko zrobiłam tradycyjną tą fasolę i niestety chrupała trochę w zębach... Teraz robię z drugiego przepisu- czyli z ugotowaną wcześniej fasolką... W przepisie jest 150 gram fasoli i 150 gram ryżu... Fasoli kupiłam 75 dag... więc już jest połowę dużego gara :) Oj będzie jedzonko...
Za dwa tyg piekę ciasta na wesele... Dziś wypróbuję ciasto z bitą śmietaną... Mam nadzieję, że wyjdzie pyszne :)
I że wyrobię sobie markę ;)
Mąż chyba ciężko znosi wczorajszą porażkę polskiego footboolu ;) Nie dzwoni, nie pisze... I mi się tęskni za jego marudzeniem :)
Filip w szkole. Młody ogląda bajkę o konikach i mam chwilę spokoju...
Aaaa... Filip nawet chętnie podchodzi do nauki... Pierwszego dnia miał już zadany wiersz na pamięć... i dostał wspaniale z minusem :) Wooww... Jestem happy... Czyta mi dziecko lekturę... Nie wiem czy dobrze, ale wczoraj wieczorem usiadłam z nim i mu całość przeczytałam- tak, żeby wiedział o co kaman.... Ucieszył się bo poskładał sobie fakty. Lekcje ładnie odrabia- tylko strasznie powolnie mu to idzie... Jakiś trening na szybkość... Muszę coś wymyśleć, bo dzieci zaczynają mu dokuczać, że jest ofiarą losu- ciągle muszą na niego czekać :(
Ale za jego chęci postanowiłam kupić mu terrarium i jaszczurkę :) Na razie gekona- bo łatwy w uprawie ;) A tak za kilka lat to marzy nam się jakiś duży gad :)
Czekam na mojego byłego męża... Poprosiłam, żeby podjechał podpisać mi deklarację na 1 Komunię Świętą Filipa.... Nie zjawia się... No ja wiem, że nie musi być na moje każde skinięcie ale do cholery on ma auto, wie gdzie mieszkamy a ja z dwójką dzieci nie będę za nim ganiać- tym bardziej, że nawet jego adresu nie znam... Mógłby chociaż napisać sms'a... No ale pierwszy raz od dawien dawna coś od niego potrzebuję to muszę cierpliwie poczekać ;)
No chyba, że jutro pójdę z tym świstkiem na Filipa religię, wpiszę numer eks'a i powiem Księdzu, że albo niech sam sobie dzwoni do niego, albo mój mąż się podpisze na tej deklaracji...
Wkurza mnie te prawo polskie... To my z Ktosiem wychowujemy Filipa, kształtujemy z niego katolika, my z nim do Kościoła biegamy, zachęcamy, znosimy dziecięcą ignorancję, to na naszych barkach jest pokazać Młodemu Buntownikowi co jest dobre a co złe... a deklarację do Komunii musi podpisać jego ojciec- który z nim był w Kościele jedynie przy okazji ślubów i innych takich imprez okolicznościowych ;)
Truskawka oszalała i na jesień ma owoce :)
Od męża na rocznicę ślubu dostałam serwis do kawy i się cieszę jak dziecko...
Mieliśmy imprezę- zaszalałam i do dziś mnie mdli ;)
Ale było fajowo :)