• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

Kategoria

Pięknie jest, strona 2


< 1 2 3 4 5 ... 21 22 >

tytuł

Zmieniliśmy logopedę. Drugie spotkanie i się zakochałam. Babka super, tłumaczy, uczy, cierpliwa...  Jeśli Filipowi się źle język ułoży to nie wysyła mnie kolejny raz do laryngologa tylko próbuje, próbuje.. EWentualnie sugeruje, a nie jak tamta- ciągle nas gdzieś wysyłała a terapi ZERO.

Ćwiczymy słuch i pamięć słuchową- zabawy w ciszę, rytm- widzę już małe efekty :]

Co mnie nastraja optymizmem, bo z Filipa inteligencją- jakby nadrobić właśnie ten słuch i pamięć to myślę, że nie musiałabym się już tak bać- jak sobie poradzi dalej, itp..

A nie powiem- po zerówce to z Ktosiem stwierdziliśmy- że tak bywa, że jedni są zdolniejsi a innym tłuczkiem wiedzę do głowy trzeba wbijać i niestety się Młody do tatusia wrodził ( eks nauczył się liczyć jak sklep założyliśmy- tabliczka mnożenia była dla niego kosmosem, a procenty magią ;] i łumaczenie- na co mu się to przyda- a jednak się przydało )...

A wczoraj Filip wrócił z angielskiego zadowolony... " mamusiu, ta pani też umie się śmiać, bawiliśmy się w jakaś zabawę, śpiewaliśmy, kręciliśmy się w kółko i nawet raz wygrałem"... Kamień z serca...

Ja niestety mam podobne zdanie jak Cyniczna... Ha... Po maturze nawet nikt nie ukrywał że jak się nie dostanie na wymarzone studia to na nauczyciela pójdzie... A nawet mam znajomego nauczyciela angielskiego- zawsze fascynował się angielskim- od zawsze- skończył studia i się zaczęło? Co dalej? No i najłatwiej było dostać pracę nauczyciela, douczył się i uczy w szkole. Sory, ale jest głupszy od mojego 7 letniego syna, jest agresywny nawet wobec dzieci, kiedyś tak się bawił z Filipem, że mały miał posiniaczone ręce... męska ambicja nie pozwoliła mu przegrać- to siłą ;) Miałam z nim kilka zatarczek- poważnych- byłam w ciąży jak krzyczał na moją przyjaciółkę, uciszany ( bo Filip się bał i ja też krzyków nie lubię) nie reagował- zrobiłam taką zadymę że masakra, wyrzuciłam go z domu, ale nie wyszedł :] Uważał, że nic się nie stało i gadał sobie z Ktosiem- nadawał na mnie, że bronię przyjaciółeczki itp a Osioł zamiast go wyjebać to próbował załagodzić sytuację... Teraz jestem pewna, że inaczej by się zachował. Na szczęscie z tym człowiekiem mam zerwane kontakty, na ulicy patrzę w drugą stronę, a jak mąż chce z nim pogadać to czekam w bezpiecznej odległości. A jakby przyszło co do czego- to podpisałabym się dwiema rękami pod tym, że ten człowiek nie powinien funkcji społecznych sprawować. Jak chce uczyć angielskiego to w zakładzie karnym, bo taki skurwysyn to tylko tam się nadaje...

Po za tym- rozchorowałam się, zajadam się czosnkiem, w nocy spac nie mogłam przez zatkany nos... Ledwo mówię taką mam chrypę, ale humor mi dopisuje...

Rano próbowało słońce przedrzeć się przez chmury... i w takich momentach se myślę- jaka ja jestem szczęśliwa- mimo tej choroby co podcina mi skrzydła i utrudnia życie- mimo tego kataru- mimo silnego charakteru Jakuba, - mimo rodziny nie najciekawszej- mimo że mąż tak ciężko i tak daleko pracuje, mimo że mamy małe mieszkanie a spłacać będziemy je długo, itp- jestem happy ;]

Taaa... jestem marudą ale zawsze staram się widzieć szklankę do połowy pełna a nie pustą :)

P.s. dziś o 15ej przychodzi niania na próbę ;] Gimnazjalistka- rozgarnięta bardzo- wiem- bo to córka Anki- jak jestem u nich to sprząta, planuje zakupy, pyta "kto tak urąbał wannę?" i zaraz się bierze za jej szorowanie- siedzimy przy kawie w pokoju, a ona przynosi banany posmarowane nuttellą i podgrzane w mikrofali- a nikt jej nie prosił, żeby nam jakiś deser zrobiła :)...  z resztą już 2 razy wzięła Jakuba na spacer, ale wtedy w ramach litości dla mnie i Anki- żebyśmy mogły w spokoju pogadać :) Teraz troszkę na innych zasadach to będzie. Mam nadzieję, że mnie czyms nie zrazi, bo pomimo dużej sympatii wobec niej fioła to ja mam przede wszystkim na punkcie swoich dzieci ;]

 

17 października 2008   Komentarze (3)
dzieci   inne   pięknie jest  

takie marudzenie

Cieszę się że zwlekaliśmy z tym ślubem...

Od pewnego czasu jesteśmy zadziwieni że tak się między nami wszystko pozmieniało...

Kurcze... Ja stałam się bardziej wyrozumiała, ciepła dla niego i w ogóle inna...

Ktosiu za to mnie zadziwia, obsypuje mnie dobrym słowem, jak za długo gonię to robi mi herbatę, zaprowadza na kanapę, przykrywa kocem i daje pilot od tv... A co najbardziej mnie rusza-zaczyna widzieć moje potrzeby :) Już nie marudzi że kupiłam kolejną spódnicę, czy np dlaczego mi idzie tyle płatków kosmetycznych... Nawet nie pisnął jak wspomniałam że nadal szukam jakiś perfum co by mnie powaliły na kolana, sam zaproponował że muszę sobie kupić jakiś odświętny płaszczyk i hmmm... coraz częściej zaczepia temat że w przyszłym roku chciałby mnie zabrać na jakiś romantyczny weekend do Paryża, czy jakiegoś innego zakątka Europy- bez dzieci :) Żeby tylko mi poświęcic czas, trzymać mnie za rękę i pic kawę w jakimś ogródku i podziwiać widoki... Hmm... Podobnież rozmawiał o tym z matką i ona nie ma nic przeciwko, żeby zająć się chłopcami.

A wczoraj oglądałam jakieś pismo kobiece i były kosmetyki i jakiś nowy tusz do rzęs i tak głośno nad nim myślałam, czy w ogóle i kiedy dotrze do naszej mieściny, a Osiołek wyrwał tą stronę, poskładał w kosteczkę i usłyszałam: nie zapamiętam nazwy, a w Krakowie na pewno będzie :)

I nie chodzi o te rzeczy materialne, o ten Paryż który przecież nie wiadomo czy wypali, ale o ten spokój między nami... o tą magię.... troskę, rozmowę, bliskość...

Szczęśliwa jestem i w takich momentach się boję że ZA i że zaraz coś pierdolnie i chuj bąbki strzeli- jak to niektórzy mówią.

 

W nocy z niedzieli na poniedziałek śnił mi się dziwny sen ( rozmowa z Osiołem że jego brat (żonaty ) na święta zaprasza nas na parapetówę)... Hmmm... Ogladalismy w towarzystwie film, Ktosiu przyniósł koc, między mną a nim siedział jego brat, a że ja zaczepna jestem to walnęłam nogi na nich z nadzieją, że Ktosiu bedzie mnie kiziać... i rzeczywiście miałam masaż stóp, ogladaliśmy ten film i po jakimś czasie się zorientowałam się że to nie mój mąż mi masuje stopy ;) I się zawstydziłam jak cholera, i niby mieliśmy gości odprowadzić i cały czas było takie jakieś dziwne napięcie we mnie, że zrobiłam coś złego... Bałam się popatrzeć im w oczy....

Sen się nie rozwinął za bardzo bo Ktosiu pachnący kawą zaczął całować mnie po szyi, myślałam, że mnie do robienia kanapek budzi i se o 3ej nad ranem paluchy odkroję, ale jemu o coś innego chodziło ;)

Oj dawno tak udanego sexu nie mieliśmy :)

I tęsknie... chciałabym już piątek!

06 października 2008   Komentarze (7)
Ktosiu   inne   pięknie jest  

oł jeeee... happpy mum

Piję Witosha, nie wyrabiam się... dziś pół dnia spędziłam w kuchni i nie dokończyłam tortu czekoladowego na specjalne zamówienie Filipa... a jutro- zrobię se włosy na odcień czerwonego ;) Ktosiu nie bedzie chyba zachwycony, ale szampon się szybko zmyje ;)

a tu ja w lesie na spacerku- w końcu rozpakowałam ponczo czekające na jakieś promyki słońca :)

w lesie

Nie ostre bo z komórki mojej dziadoskiej (Wu masz to jeszcze?) i Filip chyba troszkę ruszył... a w ogóle to wyskomlałam od małża średniej klasy aparat cyfrowy... tzn mam koczować na jakąś okazję a on pokryje koszty :D Bo nasz Olympus zdechł prawie... 3 zdjęcia i po akumulatorach- podejżewamy jakieś zwarcie po upadku :]

27 września 2008   Komentarze (2)
inne   pięknie jest   fotografie  

fotosobota

Teściowa wczoraj dzwoniła, żebym spakowała się i przyjechała. Ale mam tyle spraw do załatwienia, że nie dam rady. Prawdopodobnie w piątek wsiadam z łobuzami w pociąg. 5 godz jazdy, nie wiem jak dam radę :) Ale około południa będziemy w Krakowie... Wawel, rynek.... a potem późny obiad u teściowej... Jak dzieciaki uśpimy to Zakopane :) Cieszę się, a jednocześnie droga mnie przeraża... Oby nic nie wyskoczyło, bo na prawdę chcę teściowej zrobić przyjemność i sobie też :)

A sobota minęła nam tak... 

motylek

pomidorowa

spełnienie marzeń

zadowolony

łóżko

happy

kruche

kruszonka

A jeszcze 3 bit zrobiłam, ale nie wiem czy choć kawałek się zachował, żeby jeszcze pstryknąć fotkę :)

A teraz jedziemy na basen, tylko muszę ogolić sobie to i owo i zrobić paznokcie :)

 

24 sierpnia 2008   Komentarze (10)
dzieci   Ktosiu   inne   pięknie jest   fotografie   plany  
< 1 2 3 4 5 ... 21 22 >
Mama-i-ja | Blogi