takie marudzenie
Cieszę się że zwlekaliśmy z tym ślubem...
Od pewnego czasu jesteśmy zadziwieni że tak się między nami wszystko pozmieniało...
Kurcze... Ja stałam się bardziej wyrozumiała, ciepła dla niego i w ogóle inna...
Ktosiu za to mnie zadziwia, obsypuje mnie dobrym słowem, jak za długo gonię to robi mi herbatę, zaprowadza na kanapę, przykrywa kocem i daje pilot od tv... A co najbardziej mnie rusza-zaczyna widzieć moje potrzeby :) Już nie marudzi że kupiłam kolejną spódnicę, czy np dlaczego mi idzie tyle płatków kosmetycznych... Nawet nie pisnął jak wspomniałam że nadal szukam jakiś perfum co by mnie powaliły na kolana, sam zaproponował że muszę sobie kupić jakiś odświętny płaszczyk i hmmm... coraz częściej zaczepia temat że w przyszłym roku chciałby mnie zabrać na jakiś romantyczny weekend do Paryża, czy jakiegoś innego zakątka Europy- bez dzieci :) Żeby tylko mi poświęcic czas, trzymać mnie za rękę i pic kawę w jakimś ogródku i podziwiać widoki... Hmm... Podobnież rozmawiał o tym z matką i ona nie ma nic przeciwko, żeby zająć się chłopcami.
A wczoraj oglądałam jakieś pismo kobiece i były kosmetyki i jakiś nowy tusz do rzęs i tak głośno nad nim myślałam, czy w ogóle i kiedy dotrze do naszej mieściny, a Osiołek wyrwał tą stronę, poskładał w kosteczkę i usłyszałam: nie zapamiętam nazwy, a w Krakowie na pewno będzie :)
I nie chodzi o te rzeczy materialne, o ten Paryż który przecież nie wiadomo czy wypali, ale o ten spokój między nami... o tą magię.... troskę, rozmowę, bliskość...
Szczęśliwa jestem i w takich momentach się boję że ZA i że zaraz coś pierdolnie i chuj bąbki strzeli- jak to niektórzy mówią.
W nocy z niedzieli na poniedziałek śnił mi się dziwny sen ( rozmowa z Osiołem że jego brat (żonaty ) na święta zaprasza nas na parapetówę)... Hmmm... Ogladalismy w towarzystwie film, Ktosiu przyniósł koc, między mną a nim siedział jego brat, a że ja zaczepna jestem to walnęłam nogi na nich z nadzieją, że Ktosiu bedzie mnie kiziać... i rzeczywiście miałam masaż stóp, ogladaliśmy ten film i po jakimś czasie się zorientowałam się że to nie mój mąż mi masuje stopy ;) I się zawstydziłam jak cholera, i niby mieliśmy gości odprowadzić i cały czas było takie jakieś dziwne napięcie we mnie, że zrobiłam coś złego... Bałam się popatrzeć im w oczy....
Sen się nie rozwinął za bardzo bo Ktosiu pachnący kawą zaczął całować mnie po szyi, myślałam, że mnie do robienia kanapek budzi i se o 3ej nad ranem paluchy odkroję, ale jemu o coś innego chodziło ;)
Oj dawno tak udanego sexu nie mieliśmy :)
I tęsknie... chciałabym już piątek!
Szczęśliwa jestem i w takich momentach się boję że ZA i że zaraz coś pierdolnie i chuj bąbki strzeli- jak to niektórzy mówią.
Rozbawiasz po prostu:) Tu się popłakałam. Fragment jak z książki o miłości, Paryż, magia, szczęście... a potem ten chuj:)
Zazdroszczę...
i szczerze życzę aby te chwile nigdy sie nie skonczyły, zasłużyłaś na to :)
Dodaj komentarz