Mam kłopoty ze snem. Dzis spałam 6 godzin więc jestem prawie żywa... Zazwyczaj śpię od 4ej nad ranem do 7/8ej... A zwyczajowo sypiam po 8-9 godzin. Jak się uda i Jakub nie lunatykuje po chałupie.
Straszyłam męża i straszyłam, że ja przestanę zaciskać pasa jak on taki biedny miś... I się zaczęło. w środę solarium, zamówiłam se kosmetyki na allegro, ale prosiłam, żeby kurierem na dziś najpóźniej i sro... nie ma!!! Dziady. Ciekawe kto im to odbierze w poniedziałek :( No chyba, że kurierzy w sobotę jeżdżą???? No chyba zależy jaka firma.... Buuu.. Dziady jedne... A mikrodermabrazja by była cacunia na moją zaniedbaną cerę.... i krem z kwasem haluronowym :) Język sobie można połamać na tych specyfikach...
A dziś niania i zakupy....
Kupiłam jakąś kolorową bieliznę dla poprawy humoru, ale jak wracałam to se pomyślałam, że jeszcze tradycyjnie białego i czarnego mi brak i czy się wracać??? Ale prawie 40 w słońcu albo więcej, no to kaman... jeszcze bym wylewu jakiegoś dostała...
Potem pomacałam w butiku taki krótki satynowy żakiecik... A pani, żebym przymierzyła... No to siup. Zaplaciłam... Uuu...
Idę przez bazarek z zamiarem kupienia sobie butów do tego satynowego żakieciku... Ale żadne w tym tonie mi nie wpadły w oko...
Za to uśmiechały się do mnie takie klapki biało niebieskie ( nie lubię niebieskiego ale one trochę takie turkusowe). I co? Przymierzyłam :) Zapłaciłam :) Poszłam se dalej :) A do tego 2 tuniki i 2 bluzeczki z jakiegoś 2/3 gatunku, ale do latania po placu zabaw się nadadzą :)
A tu foto...
I jadę dziewczyny do teściowej. Nie mam zamiaru oszczędzać... Niech mój mąż się martwi... Bo takie pierdolenie co on mi ostatnio funduje to tylko wlaśnie po to, żebym go głaskała, zgadzała się na te fajki i jego zachcianki, a żebym SAMA była dorosła i uważała na finanse.. a najlepiej jakbym mu powiedziała, żeby został w domu i się depresił a ja zarobię.
A sru... 10 lat starszy ode mnie to ja jestem dziecko... Jak on mógł piwo pić to ja dopiero w białym wianku do Komunii szłam... więc ja jestem dziecko a on stary byk...
I tego mam zamiar się trzymać...
W niedzielę przy okazji mamy w górach chrzciny. Brat męża bedzie chrzcił córę, a za miesiąc siostra Ktosia też córkę :) (moją majówkę)
Hmmm... Mam nadzieję, że się będę dobrze bawić i nie będę żałować.
CHoć nie powiem, trochę się boję zostać z teściową pod jednym dachem kiedy Ktosiu będzie daleko... Boję się, że Jakub albo Filip w tym czasie zachorują i że do Nowego Targu na piechotę na pogotowie będę musiała z nimi iść... Ale ja jestem panikara... mówię Wam. Czasem mam takie nieuzasadnione lęki... ale to się fachowo głupota nazywa :)
Biorę oczywiście Figę i połowę chałupy... Jak dobrze, że mamy taki duży samochód... Ale czasem to by mi się przydał autobus... I już widzę minę Ktosia cierpiętnika jak znosi te nasze manatki, piłki dla dzieci, materace dmuchane, namioty, baseny kolorowe, koła ratunkowe itp :) Ale w końcu są wakacje Panie mężu...
No to idę... kurcze... Taki upał a ja muszę jeszcze torebkę na zamówienie uszyć. Zrobić se paznokcie bo czekoladowe mi nie pasują do klapeczek :) A potem przyjdzie Anka i rozpracujemy chyba likier kokosowy.
Jesssuuu i w co ja mam się ubrać na te chrzciny????? w niedzielę podobnież załamanie pogody i w górach ma być 15- 18 stopni... To co??? Dziś 40 a ja mam kożuch pakować????
Biedroneczko, biedroneczko- leć do nieba i przynieś mi kawałek chleba.... EEeee... Lepiej pomidora bo ja węglowodanów nie mogę :(