piątek :)
Pół nocy nie spałam, bo Jakub opił się na wieczór coca coli ( miałam jeszcze imieninowych gości) i nie mógł spać, tzn co chwila budził się z krzykiem i pretensjami do mnie, a raz to nawet mnie zaczął bić...
Aaaa... zasnęliśmy grubo po 4ej. Wstaliśmy o 9ej.... Nie mam za bardzo chęci na zakupy... Tym bardziej, że znów dość ciepło się zrobiło i kobieca przypadłość... ;)
Chyba dzieciakom znajdę jakieś zajęcie, nastawię jakiś obiadek a sama zajmę się czymś przyjemnym- czytanie/szycie.... i zleci- o 15ej idziemy na chałupki, a potem mąż już bedzie i się mną zaopiekuje ;]
A tu świeże fotki :)
Dodaj komentarz