zmiany małe
Od poniedziałku Jakub kroczy :) Tzn zrobił 3 kroczki do Filipa żeby go palnąć ręką w głowę. Następnego dnia jak Księciunio wrócił po 21ej z Krakowa, dziecko się tak ucieszyło że dało kroczków 5 :) Obydwoje płakaliśmy ze wzruszenia :)
Nie wiem czy to można nazwać chodzeniem, bo przy stawianiu kroków trzęsie się jak galareta, a nadal najlepszym i bezpieczniejszym środkiem komunikacji są kolana :) ale chyba już niedługo :D
Młodszy też się zrobił lekko agresywny- bije Filipa i czasem i mnie machnie, ze złością też wkłada nam palce do nosa, buzi, oczu. Moja cierpliwość się kończy a delikatne acz stanowcze NIE nie działa WCALE!
Filip tylko gania przed blokiem, lekcje idą mu jak krew z nosa, jedzenie też- a jak tak 3-4 godziny biega to powinien chyba zjeść porządną kolację?! Wydziera też wszystkie ubrania... Nigdy nie dzieliłam ubrań na lepsze i gorsze, ale chyba czas zacząć... Bo nowe spodnie były nowe tylko dwa dni i już trzeba kombinować jakąś łatkę...
Ech... kiedyś w pasmanteriach były takie aplikacje do przyszywania, typu kwiatuszek, autko, gwiazdka, nutka... To się przyszywało na przetarcia... Dziś nigdzie tego kupić nie mogę.
Ktosiu zmienia pracę. Będziemy się mniej widywać, ale będzie podobnież lepiej zarabiać. Jak nasz związek to przeżyje to chyba będzie już ok. Bo oczywiście teraz do mamusi będzie miał bliżej... o wiele bliżej niż do nas.
gratuluję kroczków!!
Dodaj komentarz