zdrowi w końcu :)
Musiałam postawić system od nowa... ale internet nie chodzi lepiej. Jeszcze tylko do czerwca- przeżyję i koniec z tym dziadostwem :)
A my... wróciliśmy do normy, tylko Jakub nie ma totalnie apetytu... i przeżynają mu się dwa kolejne górne zęby. Maruda okropna.
P.S. Gdy zajęłam się wgrywaniem systemu, Ktosiu poczuł się odrzucony- zaniedbany i rzucił focha, że on w domu a ja włączyłam komputer- w ramach protestu pociął paprykę do słoików, zadzwonił do matki i zaczął ją marynować :) W nocy mnie ignorował totalnie, nie odpowiadał na pytania, nie chciał przyciszyć telewizora, więc otworzyłam słoiki i wylałam wsio do zlewu.... Poszłam spać do Filipa... Rano kawa i ciasteczko do łóżka i słodkie słówka na dokładkę. Hmmm... chyba już zawsze tak będzie.
Oczywiście, że wylałam... Też mogę mieć focha przecież :)
Dodaj komentarz