wrrrr
Szafa przywieziona, tylko kurier mnie wkurzył, nie dość że przyjechał sporo po 19ej to jeszcze na wstępie taki tekst: ja tego nie wniosę, za ciężkie... Najpierw się kłóciłam z nim, ale wyszedł z pokoju Martin i zaoferował swoją pomoc. Tylko kurwa ja nadal nie rozumiem, płaci się porządne pieniądze za dostarczenie przesyłki do domu a nie pod dom, dają jedną sierotę i co? jakbym była sama z dwójką małych dzieci to musiałabym biegać i szukać kogoś do wniesienia? a jakbym nie znalazła? A może Masterlink powinien pomyśleć o jakiś limitach? Bo 90 kg na jednego pracownika na 3 piętro to chyba jednak trochę za dużo?! Tym bardziej, że paczki sztuk 3 trochę mało wygodne do noszenia! A może jakaś selekcja... większe paczki we dwóch a dla jednej sieroty pudełeczka maleńkie? Myślę o napisaniu do nich.
Podsumowując. Pierdolę. Koniec z kupowaniem mebli, bo z kanapą miałam podobne problemy.
Filip wieczorem zrobił się płaczliwy, no ale luz, wymarsz do łóżka, w nocy kaszlał oskrzelowo, nad ranem wpakował się do mojego łóżka i dychał, napisałam do eksa, żeby nie przyjeżdżał bo idę z nim do lekarza. Od dwóch godzin ani jednego dychania... I co? Przedwcześnie spanikowałam czy iść do tego lekarza i postać sobie w kolejkach?
A dziś dzień lenia... no oprócz lekarza i logopedy... i kilku innych spraw. Może nawet będę miała czas, żeby zrobić sobie paznokcie :)
Dodaj komentarz