tęsknię :)
Zrobiłam sobie kawę i się z nią męczę. A kiedyś cztery to była norma :) Ciemno na dworze, pada deszcz, nic się nie chce, a trochę zmywania i sprzątania mam, i pranie jakieś trzeba nastawić.
A tak sobie siedzę i planuję ten weekend.
Mam dla Ktosia zadanie specjalne. Bedzie musiał wyjąć spod mebli Filipowy dywan, kupiłam śliczny, pasujący chodniczek, a tego syfka na śmietnik! Prawdziwa wełna i ostatnio fruwają w młodego pokoju MOLE! Miałam kupować jakieś specyfiki, ale już tego dziadoskiego dywanu nie chce mi się prać- jasny krem w dziecięcym pokoju to jest dopiero głupi pomysł :)
A więc ŚMIETNIK! Kuzynka mnie namawia, żebym go komuś obchnęła... no chyba napiszę ogłoszenie "Brudny dywan, 3 x 4 metry, prawdziwa wełna wielbłądzia, mole gratis :)".
Na kartce zaczęłam pisać listę zakupów, chętnie bym połaziła po jakimś dużym markecie, ale czy znajdziemy na to czas?
Chciałabym jeszcze w weekend odwiedzić sister Asię, zobaczyć jak Bartuś rośnie... Jest w Polsce jej mąż, więc wypadałoby podjechać bo zapraszają.
Miałam też w planach kupić łóżeczko dla Kubusia, ale się zastanawiam czy to już? Mamy jeszcze trochę czasu, ale może tak dla świętego spokoju kupić, niech stoi za szafą i czeka.
Nie wierzę w jakieś przesądy, a wiem, że w razie czego nie mam na kogo liczyć. Ktosiu jest zakręcony- jedynie kupienie perfum mogłabym mu bez stresu przykazać ;), moja matka ma całkiem inny gust niż ja, więc myśli, że czegoś mi zabraknie i bedzie to kupione jakieś beznadziejne na prawdę mnie prześladują...
P.S. Są takie dni, że jak młody idzie do przedszkola to odpoczywam, a są takie dni, że myślę wciąż i tęsknię... może to przez ten wiatr, nie mogę się doczekać aż go z przedszkola odbiorę. Zobaczę jego uśmiech i usłyszę słodkie "mamusia!"...
Dodaj komentarz