tak sobię tylko myślę... ciiiii....
Czytając pewnego bloga ;) takie moje refleksje na temat facetów.
Na rok przed 30tymi urodzinami moją myślą przewodnią jest : nie wymagaj zbyt wiele od faceta, nawet jakby wiele mógł dać to znajdzie milion powodów, żeby tego nie zrobić :)
Doskonale rozumię M.
Ja mam podobne jazdy z Ktosiem. Też już zaliczyliśmy szkolenie dzieci, oszczędzanie na dzieciach, robienie z dzieci służących, a przede wszystkim przeszkadzaczy ;)
Oj... ciągle zaliczamy fochy Księciunia.
Tylko, że na fochy przestaję reagować- coraz lepiej mi idzie :) Bo w pierwszym etapie - płakałam, w kolejnym próbowałam rozmawiać, dowiadywać się o co chodzi, łagodzić konflikt, kolejny etap to pretensje, a teraz luzzz- parzę sobie podwójną melisę i wychodzę z domu.
Na szkolenie dzieci, krzyki i jakieś teksty które mi jako matce się nie podobają- bez względu czy kierowane do Filipa czy Jakuba- reaguję pazurami. He he. Po prostu zamieniam się w lwicę a Ktosiu się boi, bo jak mnie rozwścieczy to staję się agresywna. I on wie, że granica jest cienka i być może niedługo w Rozmowach w Toku będzie się żalił, że żona go bije ;)
A i to typowy pozorant. Raz mnie wkurzył to o piątej rano powyrzucałam mu z 3 piętra ciuchy i krzyczałam, żeby wracał do swojej kochanicy.
No! Szybko się uczę. On po tej akcji- przy sąsiadach to mnie nosi na rękach, otwiera drzwi w aucie co mu się nie zdarzało i już nie narzeka, żebym mu pomagała wnosić zakupy ;)
Ogólnie ja sobie myślę, że każdy facet ma jakiś defekt i też coś za co GO kochamy :)
A jestem pewna, że na każdego takiego osobnika znajdzie się SPOSÓB. Ja już kilka na Ktosia mam i ciągle obserwuję i obmyślam metody wychowawcze ;)
Ogólnie przyznam szczerze, biorąc pod uwagę moje 3 związki to zauważyłam tendencję spadkową.
Czyli wg harmonijności związku najlepiej było mi z tatą Filipa- tylko dzieciaki byliśmy i przyznaję się, że to moja duża porażka. Jak zaczęły się problemy to zamiast walczyć o siebie to każde opuściło ręce i zaczęło się rozglądać za czymś LEPSZYM.
Z G było wielkie love story, szkoda tylko, że zakończenie było tak bolesne. Nieźle sobie dupę potłukłam spadając na ziemię z puchatych chmurek... ale bardzo wiele z tej bajki noszę w sercu. I niech tak zostanie.
Z Ktosiem jest najgorzej, mówimy dwoma innymi językami, w ogóle nie możemy się dogadać, żyjemy w dwóch światach po prostu... On nadal jest chłopcem a ja jestem kobietą po przejściach. Przesadnie odpowiedzialną na dodatek. A intelektualnie też jakoś takoś kulejemy. Boleję nad tym bo chciałabym się od mężczyzny uczyć, rozwijac się dzieki niemu, a on może wiedzę ma, ale totalnie nie potrafi jej przekazać.
A dlaczego z nim jestem jak on taki "najgorszy"? ;) Hmm... Mamy syna, rodzinę, Filip też jest z nim związany. I ta tendencja spadkowa ;)
A tak na serio to kocham go, i się nie poddam. Jeszcze na pewno wiele cichych dni przed nami, kilka razy też go wyjebię z domu, może nawet mu przyłożę jak argumenty słowne nie będą docierać... Kto wie... Ale jestem nastawiona na walkę do upadłego. Zrobię wszystko żeby było nam jak najlepiej. I wierzę w to, że kiedyś przyjdzie jako taki spokój i nudne życie ;)
Mój cel to szczęśliwe dzieci. A jak oni będą szczęśliwi to i ja też :)
jak przeczytalam, to tak....ech mi się zrobiło ciepło, tak .....tak o Onym pomyślalam i o M. z notki i......eee...coja tam będę gadać.
Dodaj komentarz