słodko-gorzko
Najpierw zerwaliśmy zaręczyny a potem wpatrując się w nasze nowe akwarium piliśmy likier wiśniowy... Nawet zmusiłam się do oglądania kiecek ślubnych na allegro... ale nie bierze mnie to i już.
Tak na zimno, to ja wiem, że Ktosiu to dobry materiał na męża... Tylko na gorąco jak gada takie głupoty to mi ręce opadają i odechciewa mi się żyć...
Kłócimy się, bo on wiedział o tych zabawach rodzinki i mi nie powiedział, bo przez telefon o takich sprawach się nie rozmawia... Robię mu wyrzuty a on ma problem, że się drapię po czole... Na prawdę wtedy doprowadza mnie do takiego szału, że mam ochotę wziąć nóż...
Jak za niego wyjdę za mąż to może do jakiejś tragedii dojść...
A jutro mam imieninki... zejdą się ludziska też żeby ob'look'ać nasze przemeblowanko... Nie wiem co upiec... Może roladę jagodową... Najprościej by było... Ostatnio to schodzę na łatwiznę... w ciasta i ciasteczka zaopatruję się w cukierni albo w sklepie...
Wczoraj byliśmy nad wodą... Nawet wcisnęłam się w kostium kąpielowy. I tak klapnęłam sobie na piasku i myślałam, jak to fajnie będzie na Mazurach... Chyba 11 sierpnia wyruszamy... Tylko mi się marzy... taki mały domek z niebieskimi okiennicami, zarośnięty malwami, z gdaczącymi kurami... i jakąś ściężką przez las małe jeziorko z piaszczystym dnem i łódka... Jakby ktoś miał namiary na spełnienie moich marzeń to ja się ślicznie uśmiecham ;)
I zjadłabym pierogów z jagodami....
Mamusia histeryczka straszy Ktosia że przez niego umrze...
To też jakoś negatywnie wpływa na nasz związek bo ja mam już tego wszystkiego dość i wolę być sama...
Mmm Mazury :)
Dodaj komentarz