sielsko
miły weekend, rodzinny...
w sobotę wykąpaliśmy dzieci, położyliśmy spać, nawet w miarę zasnęły bo około 21 a ostatnio to potrafią szaleć do 22ej... co jest dla mnie katorgą bo przyzwyczajona jestem, że zasypiały między 20:00 a 20:30... witosha w lodówce, najedzeni do bólu bo rodzice kupili połówkę świniaka i zaprosili nas na świeżonkę. jakiś film akcji ale z wątkiem uczuciowym na dvd... poszlam do łazienki wziąć szybki prysznic, założyć sexi bieliznę i pończochy... paznokcie pomalowane na czerwono, oblana delikatnymi perfumami... wychodzę z łazienki a mój mąż śpi... budzę go, nalewam wino do kieliszków, odwracam się, a on śpi, no to mu w łeb... oki oki... juz ze mną ogląda. nic się nie odzywa, wina nie pije, patrzę a on na boczek i chrapanie...
oj zła byłam... jak mnie nad ranem budził to go potraktowałam z kolana...
a niedziela... mieliśmy gości... taka szybka kawka i ciasteczko- a potem ogladaliśmy "świadectwo"... buczałam jak zwykle na tego typu filmach, nie mogłam się opanować, a dzieci patrzyły na mnie jak na wariatkę...
i było mi bardzo przykro, że ten mój osiołek nie spędza z nami niedzielnego wieczoru a juz o 15ej zaczęłam go pakować i o 16ej poszedł na pociąg... musimy kupic te auto.... musimy.
Dodaj komentarz