proza życia
Mieliśmy jechać nad morze po ślubie- Gdańsk, Sopot, Hel... na kilka dni w zasadzie, bałam się trochę, że samochód się rozkraczy, tzn zabraknie znów paliwa albo opona padnie ;) Ale mieliśmy jechać...
Księciunio mnie dziś poinformował, że we wtorek rano musi być w pracy, czyli w poniedziałek musi jechać do Krakowa. Popracuje dwa dni, potem będzie miał dzień wolnego czyli MAMUSIA i potem dwa dni pracy i MAMUSIA bo na niedzielę się nie opłaca przyjechać bo wieczorem znów by musiał jechać....
Kombinuję jakby tu pojechać gdzieś pociągiem/ autobusem... Jakaś woda, las, domki drewniane lub tania kwatera... Siostra ma urlop to by mi pomogła przy dzieciach i coś byśmy porobiły/ zobaczyły. Taka podróż poślubna nadal samotnej mamy ;)
Dodaj komentarz