poniedziałek :)
Od szóstej rano mnie mdli. Od trzech nocy biegam do WC... czasem nawet dwa razy. Jedzenie nadal takie jakieś nie ten teges ;) Wczoraj trzy porcje frytek mi weszły i dwa wafle w czekoladzie- przeokropnie słodkie. Lodówka cała zapełniona w wiejskie wędliny, warzywka, serki, sałatki, bigos, drobiowe kotleciki, a ja nie mam na to ochoty... Wczoraj nawet odkryłam, że w brzuszku burczało, a przełyk wcale głodny nie był ;) Nie wiem o co chodzi :) Ale to dobrze :) Z Filipem jak byłam w ciąży przytyłam 22 kg! Może to dziecko pozwoli mi nie wyglądać jak wieloryb ;)
Filip w przedszkolu. Mam nadzieję, że czegoś nie złapie i będzie to spokojny tydzień :)
Dodaj komentarz