p r o b l e m
Mam duuuuzy problem. Byłam wczoraj na zebraniu Zerówkowiczów. I jest tak... Grupa 5godzinna- płatne tylko zajęcia dodatkowe, ale trzeba dawać drugie śniadanie, przynosić mydło, płyny do naczyń, herbatę, itp. I jest grupa 8 godzinna- płatna z wyżywieniem...
I to tej 5godzinnej dali jakaś babkę o której słyszałam niezbyt miłe rzeczy. W tej płatnej są panie bardzo fajne, wyrozumiałe dla Filipa, znają go, wiedzą że czasem jest nerwowy, płaczliwy i ta mowa nadal u niego kuleje. Jedna nawet jest z nim od samego początku przygody z przedszkolem.
I co ja mam kurwa zrobić?
Nie powiem. Przy kredycie, urządzaniu mieszkania, itd to te prawie 300 zł to jakaś kasa jest... I kolejne 10 miesięcy.
Wiem wiem... powinnam podnieść alimenty jeśli utrzymanie dziecka kosztuje mnie więcej... ale ...
Błąd, że chciałam zaoszczędzić i zapisałam go tylko na 5 godzin? A może wypchnąć Filipa na szerokie wody, jak ta babka się z nim nie będzie pieścić to może jakoś się weźmie za naukę. Bo teraz jest P jak żyrafa i nie ma przeproś. Albo płacze albo się złości... a ja załamuję ręce.
Z Eksem pogadam to pewnie, że mi powie zapłać (tyle lat a on nadal myśli, że za alimenty jego to latamy na wyspy Bahama), z Ktosiem pogadam to wiecie... to nie jego syn i będzie się kierował pobudkami zależnymi od humoru...
co do tej "ostrej" pani to też przecież nie do końca wiadomo jak tam z nią jest... tylko trochę kiepsko, że to wyłącznie twój problem
nie rozumiem, że mówisz o tym tak bez emocji [?].
a może te 5 godzin to strzał w 10? może trzeba dzieciaka wziąć za przysłowiową mordę? jak by nie było, to Ktosiu powinien wczuć się w problem. emocjonalnie. o, moje zdanie.
Dodaj komentarz