odwala mi
Wciąż myślę o jednym... Jak będę mieć tą operację to co z fasolką?! Ile będą mnie trzymać w szpitalu, czy to będzie bardzo boleć... przecież nawet byle jaki lek przeciwbólowy to zagrożenie dla płodu... A dziś w nocy nie mogłam spać.... Na plecach źle mi się oddycha, na prawym boku budzi kaszel... całą noc na lewym... drętwiały mi ręce... Głupie sny...
Wariuję już w domu... Czasem mam wrażenie, że zacznę się obijać o ściany jak jakaś nienormalna... Nie mam już siły na to wszystko... Lubię mieć kontrolę nad swoim życiem... a teraz? Nie mogę zrobić nic! Jestem jak warzywko... jem, żeby nie umrzeć, biore leki żeby nie umrzeć, leżę, żeby nie umrzeć...
A żeby nie zwariowac?... wezmę zaraz prysznic, ułożę sobie włosy, natrę się holiday skin, żeby nie straszyć bladością, pomaluję paznokcie na ciemny kolor, zrobię makijaż... ubiorę się jak człowiek... i mam nadzieję, że w lustrze w końcu zobaczę siebie a nie straszydło...
A jutro zaszaleję... Będę słyszeć, że ryzykuję, ale muszę wyjść z domu! Może jakieś śmieciowe jedzenie w Radomiu... może zabawa w kulkach z Filipem w Fantazji....muszę!
Dodaj komentarz