o byłym mężu- żale...
Gardło sobie odpuściło, kości też... został tylko okropny katar. Inhalacje nic nie pomagają, krople homeopatyczne też nie, a Xylogel zakazany :( Już sobie tak czasem myślę, że inne kobiety piją w ciąży, palą fajki, są bite, zmarznięte, źle odżywione, niektóre się narkotyzują(hehe... historia G z adoptowanym dzieckiem mi się przypomniała) to mojemu maleństwu przecież jedna kropelka Xylogelu nie zaszkodzi... Tak czy inaczej muszę dzisiaj do sklepu wyskoczyć po chociażby dwa kartony chusteczek- idą mi masowo!
Mimo choróbska nabrałam jakiejś siły wewnętrznej... Werwy do życia. Mam nadzieję, że trochę ten stan rzeczy się utrzyma, bo w końcu niedługo święta i choć porządki świąteczne muszę sobie odpuścić, to jednak jakieś przygotowania trzeba podjąć.
Nie wiem jaki wkład zaproponować mamie w przygotowaniach. Tak myślę, że Wigilię na pewno spędzimy u nich. I nie wiem czy zaproponować wkład finansowy, czy kupić jakieś produkty, czy raczej potrawy przygotować. Wiem tylko, że sister przyjedzie w dzień Wigilii i raczej niewiele pomoże. Tak myślę, że mamie zamiast donoszenia jedzenia bardziej by się przydała pomoc dywanowo-przygotowaniowa... Czyli trzepanie dywanów i pomoc przy krojeniu, robieniu sałatek, śledzików i innych rybeczek... Ale tak mi trochę głupio wciągać Ktosia w to i kazać mu trzepać cudze dywany... Ciasta jak co roku zrobię tylko ja...
A i chcę się wziąć za uporządkowanie moich spraw z eksem. Bardzo się tego boję, ale już dwa lata się ciągnie ich szantaż, przykre słowa wobec mnie, moje nerwy, itp. Chcieliśmy OBYDWOJE rozwodu, żeby było nam lepiej... A jest gorzej.
Tak czy inaczej dużo roboty za tymi porządkami idzie, i jestem pewna, że gładko nie pójdzie... i mogę się nawet założyć za dość pokaźną sumę, że będzie taka afera, że będą chcieli mi odebrać Filipa, albo przynajmniej będę mieć kuratora w domu... Obym się myliła :)
A że chcę być przygotowana perfekcyjnie to ganiam po urzędach, czytam paragrafy, rozmawiam z prawnikami.
I na prawdę nie chodzi, żeby eksowi zrobić na złość. Ja tylko chcę mieć czarno na białym, jakie są obowiązki ojca wobec dziecka, widzenia z dzieckiem- dokładne godziny i dni, wakacje, ferie, świeta, zobowiązania finansowe, nawet chcę mieć na papierze kto będzie płacił za przedszkole.
Każdy mi radzi, żebym też się starała o ograniczenie praw rodzicielskich, ale tego nie chcę, wierzę w to, że eks kocha syna i jest dobrym ojcem, jest tylko złym byłym mężem.... no i takie słowo mi się nasuwa... zwykły PROSTAK nieprzystosowany do życia w społeczeństwie.
Trochę mojej winy w tym wszystkim , bo odpuszczałam, nie wnikałam za bardzo, ale teraz chcę to naprawić!
-nie pojechaliśmy na Słowację, bo eks na moje pytanie o paszport dla dziecka lub ewentualnie dowód osobisty odpowiedział, żebym porozmawiała na ten temat z jego babą
-to samo jeśli chodzi o adres zameldowania! sprzedali mieszkanie, gdzieś się przemeldowali razem z Filipem, nie chcą powiedzieć gdzie, więc wszędzie! na ubezpieczeniu, w przychodni zdrowia, itp muszę wpisywać stary adres.
-nie chcą płacić mi alimentów pocztą, bo wtedy ten adres by musieli podać
-nie płacą alimentów, więc, żeby dług był mniejszy, wpieprzają się do opłat przedszkola.
- a i jeszcze mi wmawiają, że fakt, że wożą dziecko do przedszkola autem to też jest wkład finanoswy w jego wychowanie... To może jak ja nie mam prawa jazdy a mam do przedszkola dość daleko i mam poważną chorobę płuca to może powinnam jeździć codziennie taksówkami i wliczać to w koszty utrzymania dziecka?
-widzenia- często odwoływane po czasie, nigdy nie wiem czy przyjadą i o której. Nigdy nie wiem jak planować święta i inne okazje, bo normalne, że kontakt z ojcem Filipowi jest potrzebny :(
To się pożaliłam... to mogę iść prać dywan... Tylko nie wiem czy to ma sens... Ktosiu narzeka, że mu się ten dywan nie podoba i że jest stary i ochydny! A ja widziałam ładny, niedrogi... może sobie sprawić taki prezent pod choinkę? :)
acha, a kuratora to jej ex załatwił już. i chce sie kłócić o widzenia chociaz syn mu jak psu spod ogona mniej więcej....
a ona zlożyła pisemko do kuratora o ściągnięcie nalezności alimentacyjnych.
nie wyobrazam sobie takich emocji.
przykro mi, gdy czytam, że woja na taką skalę.
ale powiedziałam jej wczoraj, ze dobrze, że to się stalo akurat teraz. a nie za dwa-trzy lata. a szkoda, ze nie dużo wczesniej. teraz jej syna też po psychologach bedzie ciągany.
co za, kurwa, system...
Dodaj komentarz