... nie wiem
Nie mogę oglądać wiadomości.... Paraliżuje mnie strach. Pożary, kryzys, morderstwa...
Wczoraj byliśmy na chwilę u moich rodziców... Ojciec ma 53 lata- zarabia u prywaciarza jakieś 1150 zł... Siedział miesiąc na urlopie przymusowym. Dostał cynk, że szykują się do zwolnienia go. Dziś sytuacja ma się wyjaśnić. Jedyny żywiciel rodziny... Kurwa.
Wiadomo- z takiej wypłaty to można tylko wegetować, nie mają nic odłożone... A jak dziś się dowiem... jak przyjdzie zła wiadomość... to ja nie wiem...
Jeśli jest jakakolwiek praca to dla ludzi do 50 r.ż...
Ja też się boję... Ktosiu już zarabia 2 tys mniej niż np 4 miesiące temu...
Jeszcze mu się opłaca jeździć do Krakowa... Ale ten Kraków tylko do kwietnia. Telewizja na razie zawiesza dalszą rozbudowę tego ich ośrodka... a byłyby jeszcze dwa budynki- czyli jakieś dwa lata dobrej pracy. Może troszkę mniej płatnej ale stałej...
I jak ja mam tym rodzicom pomóc z dwójką dzieci, kredytem, Ktosiowymi dojazdami do pracy?? I z tą niepewnością co dalej??? Bo nie wiadomo ile jeszcze to gówno potrwa? Ile potem bedzie się wszystko dźwigać?
Mieliśmy kupić nową kanapę do pokoju... mieliśmy remontować kuchnię... Pojechać na wakacje... ale już po woli skreślam to z naszych planów... Przeczekać... wstrzymać oddech...
ale właśnie ta niepewność, te ciągłe zwolnienia, rosnące ceny i cięcie wypłat... To jest przerażające.
Nie wiadomo gdzie jest dno...
Z praca teraz faktycznie nie njlepiej sie dzieje, ja poki co nie moge narzekac, Tomkowi w pracy sie kreci, ale wiadomo, roznie moze byc :(
Dodaj komentarz