narzekam
Ktosiu pojechał do pracy autobusem. Ciągle mówi mi o oszczędzaniu i nie to, żebym wydawała kasę na lewo i na prawo, tak więc powiedziałam, że niech jego to oszczędzanie też dotyczy. Auto stoi pod blokiem. Focha oczywiście puścił. Do pracy kilka godzin się spóźnił, a dzisiaj mi udawadnia jak długo można pokonywać 100 km! Skończył pracę o 12:00 a mogę się go spodziewać grubo po 19ej :)
I nawet bym się z tego śmiała, a przy złym humorze bym się wkurzała, ale sęk w tym, że mamy jechać na pogotowie. Sama nie dojdę... Bo boli, bo ledwo oddycham... nie wiem czy wolno ale jeden wdech na inhalatorze Filipa zrobiłam i to chyba oskrzela? Bo zadziałało na chwilkę. Zastanawiam się nad taksówką, ale może przez dwie godziny nic więcej mi się nie stanie...
A to chyba za karę tak mam. Tak reklamowałam ciążę Ktosiowi, że poprostu spełnia się wszystko co mu powiedziałam.
Dodaj komentarz