nadal ok :)
Filip po prostu czasem mnie rośmiesza do łez.
W niedzielę znalazł mój pamiątkowy test ciążowy z dwoma kreseczkami. Wytłumaczyłam mu do czego to służy, jak się go robi itp. Parzyłam w kuchni kawę a on mi, że to nie jest dla dziewczyn tylko dla chłopaków!!! Zamknął się w łazience i nasisiał do tego testu :)
Wyszedł taki dumny, że płakałam ze śmiechu.
A tak ogólnie to wszystko jest ok.
Mały rośnie jak na drożdżach, coraz więcej i wyraźniej mówi. Wyrasta z ubrań błyskawicznie.
Ostatnio wciąż marudzi że chce mieć małą siostrę, nie brata!
Mój ojciec zmienił pracę, coraz częściej się uśmiecha.
Jeszcze tutaj tego nie pisałam, ale kupiłam rodzicom miesiąc temu sznaucerka miniaturkę.
Wygląda jak maskotka. Cały biały. Tylko poduszki u łapek, nosek i oczka ma czarne.
Rodzice mają fioła na jego punkcie. Telepatycznie z ojcem nazwaliśmy go Oskar. Przyjechałam z nim i mówię matce, że tylko go zobaczyłam i pomyślałam, że będzie się nazywał Oskar... Ojciec wrócił z pracy i mówi "powiedziałem sekretarce, że pojechałaś po psa i zaproponowała, żeby go nazwać Oskar" :)
Matka jeszcze próbowała nas przekonać na Tulipana, Szoguna, Perszinga :) Bo pies ma na prawdę temperament. Ciągle w ruchu. A z Filipem to takie cuda wyprawiają, że strach o jednego i drugiego :)
Młody oczywiście chce takiego samego ale czarnego. Ktosiu się zgodził, ale postawiłam ultimatum-albo pies albo siostrzyczka! Wybrali jednogłośnie dzidzię :)
A teraz zmykam na sklepy bo szukam osiemnastkowego prezentu dla brata. W niedzielę jedziemy z Filipem :) Nie mam pojęcia... co się teraz takim dużym dzieciakom kupuje... 9 lat temu byłam na topie... Ale czas leci...
Miłego dnia Kochani!
Dodaj komentarz