na spokojnie ale stanowczo
Na pierwszym spotkaniu Ktosiu powiedział coś co mnie ujęło.. to, że Filipa kocha bardziej niż mnie...
Na początku mieli wspaniały kontakt. Ktosiu chodził za młodym i ciągle coś mu pokazywał, zabawiał, rozmawiał...
A teraz słyszę teksty:
-co za ojca on ma, że tak go mało zabiera.
-jakby nie Filip to byśmy do Francji pojechali
-nie będę się Filipowi narzucał, nie jestem jego ojcem...
I wiecie... Ja się wcale sielanki nie spodziewałam, bo życie takie jest, że najpierw jest cud miód, a potem zwyczajność..
Tylko tyle, że Ktosiu to jest jak małe dziecko... Drażni się z Filipem, jak mały zapłacze, to mówi do niego BEKSA, a taki prawie 5 latek to ma juz honor... i pamięta dobrze kto co powiedział...
Czasem tak dla draki na niebieski powie żółty, a Filip od razu się wścieka i mówi do Ktosia : głupi jesteś.
No ja wiem, że przykro jest od dziecka takie coś usłyszeć, no ale jak się głupoty gada...
Z resztą Filip ma specyficzny sposób bycia, i niestety trzeba się dostosowywać do jego nastrojów.
Ale na prawdę niewiele trzeba, żeby go wciągnąć do wspólnej zabawy, żeby chciał się przytulić...
Tylko Ktosiu się obraża, bo Filip chce, żeby mamusia zrobiła mu kanapkę, albo przeczytała książeczkę... Bo za rękę ze mną a nie z nim... A kiedyś było inaczej...
A od miesiąca jest na prawdę źle.
Jeden w jednym pokoju a drugi w drugim... a ja pomiędzy nimi.
A co do Filipa... On jest moim największym skarbem i jestem gotowa zrezygnować z miłości i ze wszystkiego innego tylko dla jego dobra.
Na tygodniu zadzwoniłam do Ktosia i powiedziałam, że nie wyobrażam sobie takich stosunków w moim domu i jeśli to się nie zmieni, to bedziemy musieli się rozstać.
Tak na spokojnie mu wytłumaczyłam, że atmosfera jest nieprzyjemna, Filip smutny, ja przygnębiona i nerwowa, że w sumie to się ucieszyłam, że do matki jedzie, bo chciałam odpocząć od tego napięcia i że o ciąży nie ma mowy póki nie dorośnie do roli ojczyma. Póki naszej trójki nie będzie brał za całość, nie bedzie czwórki...
Zaznaczyłam, że mi kino, kolacje w knajpach czy egzotyczne wycieczki nie są potrzebne, że zajmowanie się młodym nie sprawia mi najmniejszego kłopotu ale jest dla mnie radością, a jeśli jemu to przeszkadza to niech sobie znajdzie kobietę bez dziecka. Albo taką co się będzie zachowywać jak jaskółka :)
A tak na marginesie dodałam tyle, że G jak przyjeżdżał to bardzo często do eksa pisaliśmy sms'a, żeby nie zabierał Filipa, bo G się chce nim nacieszyć.
I że nawet u dziecka na szacunek to sobie trzeba zasłużyć. A jak się robi przykrości to z konsekwencjami się trzeba liczyć...
A dziecko tylko początkowo można kupić drogimi prezentami... potem ważniejsze jest BYCIE, zabawa, zainteresowanie, ciepłe stosunki, życzliwość.
Może podziała, jeśli nie to jestem gotowa na podział majątku ;)
Dodaj komentarz