miesiąc za nami...
Jakub wczoraj skończył miesiąc :) Miło spędziliśmy ten dzień pomimo, że Ktosiu został w Warszawie. Dużo spacerków i dzieciaki o 20:00 słodko spały. Filip był u teściowej i grali długo w piłkę.Wszedł tylko do domu i usłyszałam- mamo, daj piżamkę! A Jakub dużo czasu na świeżym powietrzu wciął 120 mleka i padł jak mucha... Dał mi czadu między 1szą a 3cią w nocy. Ale... całkiem inaczej przechodzę to macierzyństwo. Więcej opanowania we mnie, cierpliwości, więc szeptałam zaklęcia na bolący brzuszek i masowałam... Wiedziałam przecież że minie.
Ktosiu zadowolony bo dostał w prezencie nowy telefon i cieszy go każdy mms ode mnie. Zaczęłam być trochę zazdrosna o Kubusia... więc wczoraj na złość wysłałam swoje zdjęcie z podpisem, że muszę iść do fryzjera. No to trochę zwrócił na mnie uwagę ;)
A dziś ma być 29 stopni i nie wiem jak Jakuba ubrać, gdyż idziemy do lekarza. Chyba go źle odessali przy cesarce bo chrumka jak świnka :( Pod ręką czuć jak mu coś rzęzi w oskrzelach. No ale chyba nie jest źle, bo apetyt ma i całkiem fajny gość się z niego robi... Krótki rękawek i w razie czego sweterek czy długi rękaw?
Dodaj komentarz