• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

mąż mi się zepsuł

Idziemy dziś do lekarza- Jakub gile, Filip bilans 6 latka, w starej przychodni dostałam kartkę, ale że akurat po 6 urodzinach Filip miał zapalenie płuca to 3 tyg świat się kręcił wokół tego, potem jakoś nie było po drodze do przychodni a lekarz na kontroli nie był pediatrą... zmieniliśmy przychodnię i w zasadzie zapomniałam i nie wiedziałam, że to istotne- teraz pielęgniarka szkolna chce bilans... No to idziemy :)

Potem jeszcze do banku muszę wstąpić bo mój mąż to ma gdzieś takie sprawy... dobrze, że ładna pogoda.

W ogóle miałam trudny weekend- mąż mi się zepsuł- i wszelakie próby zrobienia czegoś kończyły się negowaniem- mówię, że zakupy trzeba zrobić- kontra- chora jesteś- nie ma mięsa na obiad (odnośnie zakupów)- to się jajka sadzone zrobi- jajka sztuk 2- kontra- to Filip poleci po kefir.... Przez dwa dni pomidorówka z ryżem- jaśnie pan w niedzielę nie chciał jej jeść. Pojechanie na zakupy- hmm- nie przypominałam, bo jeśli dla niego taki problem... pomidorówka na kuchence- nie ruszył- o 17ej zgłodniał na tyle, że kupił kwiaty i przepraszał, ale za bardzo nie wiedział za co przeprasza- zaprosił na obiad ale odmówiłam... Obraził się, wziął Jakuba i poszedł w cholerę- a ja leżałam przed tv- jak wrócili zrobili sobie jajecznicę z dwóch jajek...

I pierdolę taki układ- zjebany cały weekend, bo dzieciaki pierdolca w domu dostawały, ale każdy pomysł na spędzenie czasu był zły- plac zabaw- a nie chce mu się, las, a nie bardzo no chyba że on na grzyby pójdzie, Radom- zakupy, macdonald, fantazja, spacer- e tam- przekleństwo.

A w piątek jak przyjedzie- to w lodówce będzie światło jedynie, kawa tylko rozpuszczalna (nienawidzi), niech nie liczy na ciasto domowe, do cukierni też niech se sam pójdzie, obiadu też nie robię, pierdzielę... tzn w piatek zrobię 3 porcje i zjemy wcześniej- przyjedzie głodny z pracy i będzie zapierdalał po sklepach i błagał o napisanie mu kartki, bo Osioł to z własnej nieprzymuszonej woli to jedynie Mallboro potrafi kupić... Koniec. Nie mam zamiaru robić o wszystko zadym. Szkoda mojego gardła... Nie dociera normalny sposób komunikowania się to sory, ale będzie miał chłop problem. Ja dźwigać nie będę zakupów na 3 piętro- bo nie mogę i nie chcę. A jeśli dla niego problemem jest zabranie mnie 25 km na dwugodzinne zakupy to kurwa ja tym bardziej nie będę się pierdzielić w kuchni- bo upieczenie dwóch rodzajów ciasta, dwudaniowy obiad, sałatka jakaś, zrobienie kolacji i śniadania to akurat zajmuje mi więcej czasu niż 2 -pierdzielone godziny. Z resztą raz w miesiącu potrzebuję jechać na takie lepsze zakupy a te pieprzone ciasteczka piekę co tydzień...

On oczywiście nie wie o co chodzi i ma minę jak zbity pies...

20 października 2008   Komentarze (4)
Ktosiu   narzekanie  
magicsunny
20 października 2008 o 17:04
mam to samo co ciernista - radzis obie, a brak obiadu jakos nie robi na nim wiekszego wrazenia ;]. daaaawno juz nie jadlam domowego ciasta.... a jak zaproponowalam ze upieke, uslyszalam " i tak nie jadam". Ale w pracy na ur szefa to wpierdzielal az sam sie chwalil ;]. Faceci ;].
calaja
20 października 2008 o 15:28
no i dobrze, ale będzie miał przerąbane :)haha.
Też czasem mam pretensje że cały tydzień w domu robię wszystko i zakupy dźwigam ciemnymi alejkami wieczorem z Tesco, ale mój mąż mi bardzo w weekend pomaga, tylko oczywiście trzeba mu powiedziec co ma robić bo sam się nie domyśli, jak to facet hihi :).
A no i cieszę się że niania się sprawdziła.
ciernista
20 października 2008 o 12:52
Kaja w bojowym nastawieniu. Jakbym czasem siebie widziala. Tyle, ze Slubny daje sobie rade sam i chyba nawet nie zauwaza, ze np. brak obiadu.
Yoasia
20 października 2008 o 12:30
Ja to Ci zazdroszcze samozaparcia, bo ja nawet jak cos postanowie, to pozniej jak widze mine... i ze glodny to miekne i robie :( Buziaki!!!!

Dodaj komentarz

Mama-i-ja | Blogi