marudzenie i ględzenie
Piękna dziś pogoda, podobnież jutro też i koniec złotej jesieni- niestety taka prognoza mnie przeraża- potrzebuję słońca/energii... Trudny ten weekend był.
Ktosiu znowu zaczał jakies głupie gadki- no dość miałam... Jakaś śmieszna walka na słowa, a poważne tematy zbywał uśmiechem, albo głupią miną...
Mówię mu, że się zdecydowałam na aparat, że jest jakaś fajna aukcja, że dodatkowy akumulator w zasadzie za dodatkowe 40 zł a kosztuje tak średnio 100-160 zł... i mamy 5 godzin, żeby się zdecydować..
No to oczywiście a gdzie ten aparat, a jaki, a czy muszę mieć ten dodatkowy akumulator, a czemu nie chcę na AA (jak podejmowałam decyzję to nie chciał ze mną rozmawiac na ten temat bo on się nie zna), a może by pojechać do jakiegoś sklepu i zobaczyć co to jest, dowiedzieć się czegoś ( no zwłaszcza w mediamarkt się dowiesz kurwa, gdzie się pół godziny stoi, żeby jakąś mp3 wyjęli z szafki na kluczyk a wiedza na temat sprzedawanego towaru kończy się na tym co jest wydrukowane pod ceną :])... No i urwało się na tym, że on chętnie by osobiście odebrał ten aparat (śląsk) a w zasadzie to mogę kupić ten sam zestaw bez dodatkowego akumulatora w Krakowie... To on mi odbierze i 40 zł na kurierze zaoszczędzimy...
Potem spacer, wracamy z niego, ja zła bo mi wyjął z torby kamerę i nie nagrałam dzieciaków biegających po parku krajobrazowym... On twierdzi, że kamery nie wyjął, a ja wiem na 1000 % że ją tam włożyłam, tym bardziej dowodem była zapasowa płyta której nie wyjął... No i foch, i duszenie tematu setny raz, a wystarczyło by, żeby powiedział: nie wiem, może wyjąłem przez przypadek, myślałem o czymś innym i jakoś tak wyszło... Ale nie, łaził za mną i przypominał co chwila, że ja jej nie spakowałam :] Miłe po prostu...
W niedzielę o 20ej postanowił sobie pomacać w dziurze, stwierdził, że jeszcze kapie ( nie dziwne jak tylko silikonem posmarował zamiast kupić nowe uszczelki albo nowy odpływ)... i rozwalił to wszytsko od nowa, okazało się, że nie zakręcony silikon po prostu zasechł :) i nie ma czym tych rur jakoś sklepić :] no i stwierdzil, że NIC się nie stanie jak NIE bedziemy przez tydzien korzystać z wanny :] ekhm, tylko sory nie mamy prysznica, jedynym żródłem wody jest zlew w kuchni :] ale luuuuzzzz... Ja już w głowie szukałam hydraulika, ale oczywiście się zgodziłam pod warunkiem, że on też przez tydzień nie będzie się mył... No ale proszę państwa, on się brudzi i musi się myć... a my to chyba tylko leżymy i pachniemy :] no i zły składał znów te rury.. I znów powrócił temat tego aparatu, czy go zamówiłam, ile w sumie będzie kosztować i czy się cieszę :)
Noż kurwa cieszę się jak cholera :] Aukcja dawno się skończyła... NIE ZAMÓWIŁAŚ?... Nie! bo chcialeś sobie go macać przecież... TO SOBIE ZAMÓW... nie ma już tej aukcji... JAK TO NIE MA? TO WEŹ INNĄ.. Ale wtedy będzie 1 akumulator.... A PO CO CI DRUGI?
I tak w kółko Macieju...
Rano na do widzenia nawet na mnie nie popatrzył a co mówiąc o buziaku...
Pfff... a w Krakowie się już "naprawił" i dzwoni co chwila... cóż z tego jak jakiś niesmak pozostał.
Nie dość że dzieci nawet nie pozwalają mi normalnie kolacji zjeść- Filip 20 raz powtarza, że zapomniałam im zrobić herbaty do kolacji / Jakub rozwala gołąbka po dywanie.... Osioł miałczy że boli go brzuch i gdzie mamy ranigast (wolał czekoladki i fajki u moich rodziców niż obiad który czekał w domu) a ja na podłodze z kromką chleba głodna jak wilk mam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie...
A za 4 tygodnie TATRY... To mnie tylko utrzymuje przy życiu... Marzę po prostu żeby iść w jakaś dolinę sama... albo z kimś cichym.... Kto będzie chłonął widoki, cieszył się nastrojem a nie chlapał trzy po trzy... ale szanse bliskie zero.... Zanim odwiedzimy rodzinkę Ktosia to bedzie trzeba wracać do domu.....
a jak przeczytałam "W niedzielę o 20ej postanowił sobie pomacać w dziurze..." tom się obśmiała, chyba zboczona jestem ;).
Dodaj komentarz