źle mi :(
Od wczoraj wyraźniej poczułam ruchy naszego robaczka. I to nie jakieś tam bombelki, ale taką małą żmijkę która się wije :) Chyba się nie mylę.
A tak poza tym mam zły nastrój... Dość siedzenia w domu, dość osłabienia, krwi z nosa, kaszlu który doprowadza do wymiotów... Przed chwilą wzięłam ostatnią dawkę antybiotyku. Załamię się jak kolejne opakowanie będę musiała pochłonąć. Żołądek nic nie przyjmuje, wszystko rośnie mi w przełyku. Lekarka łaskę robi, że przyjdzie za kasę, tłumaczy "ja pani nie chcę naciągać, przecież można zamówić lekarza z przychodni"... A mi się nie chce całej historii powtarzać kolejny raz... Nie chce mi się tłumaczyć dlaczego nie mogę być w szpitalu, itp...
Eks się uparł żeby Filip poszedł do przedszkola i od rana próbuję się dodzwonić do babci. Jak się nie uda to taksówka i wio...
Przez to, że Ktosiu pojechał w góry mam jakąś niechęć do niego, nie mam ochoty z nim rozmawiać, ani odpisywać na sms'y...
Dzisiaj do tego mnie poinformował, że auto się psuje i znów poleci kilka setek. No to już sobie zrobiłam jakąś przyjemność i zaszalałam na zakupach...
A teraz wyłowiłam z akwarium 5 ostatnich rybek.... Najsilniejsze z 30 :( Nie wiadomo na co chorują, ciągle jakieś odkażacze stosuję, ni to grzyb ni to pasożyt... tak czy inaczej dezynfekscja dużego zbiornika mnie czeka... a sił mam tyle co stuletnia staruszka....
Dodaj komentarz