l i t e r k i
Wszyscy co nie potrafili uwierzyć, że mając jelitówkę można być na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego- zarazili się raczej nie od od nas ale jednak ;) Czyli najpierw mój ojciec, potem babcia, a od wczoraj moja mama.
I skończyły się gadki, że coś nieświeżego daję dzieciom!!!! Bo na taki tekst to mam wkurwa niesamowitego.
Filip po 3 tygodniach nieobecności w przedszkolu całkiem fajnie się przyjął na nowo ;) Weszłam na górę porozmawiać z panią, a on zadowolony, uśmiechnięty, wyściskał mnie i nawet po powrocie do domu zaczął bez histerii uczyć się czytanki... Dowiedziałam się przy okazji, że nie tylko on ma problemy ze składaniem słów z literek... Uff... Trzeba ćwiczyć, próbować... w końcu załapie. Ktosiu nagadał się na mnie, że nie wiadomo po co z panią na ten temat rozmawiałam, bo on przecież mi to mówi i mówi ;) Zauważyłam, że sam z własnej woli zaczyna ciągnąć do Filipa. I dobrze. Ale tak sobie myślę, że dotarło do Ktosia, że JEGO SYNEK nie jest dzidzią z obrazka w gazecie. I że Filip wcale nie jest taki niesłuchany do niego. Może dotarło, że dzieci mają swój charakter, swoje lepsze i gorsze dni. Hmm... Bo Jakub ostatnio coraz częściej miewa te gorsze ;) A teraz nauczył się wchodzić na kanapę- nie kontroluje się jeszcze na tyle żeby z niej nie spaść. Niebezpieczna umiejętność...
A ja totalnie nie mam pomysłu na obiad- "kup go" robiłam wczoraj ;)
nas na razie epidemia sraczki ominęła ale może już się uodporniłam bo w szpitalu to zawsze jakiś wirus sraczki panuje na oddziałach a zwalają na jedzenie...
Jak ja nie mam pomysłu na obiad to robię zupę, może żurek z kiełbaską, jest syty.
Dodaj komentarz