kwa kwa
Upał... Od rana. Słońce prosto w okna, otwarte wszystkie.. A Jakub nie ma wiosennej kurtki :( Dobrze, że Ktosiu dziś na wieczór przyjeżdża to jutro wyskoczę na sklepy.
Pranie się już bełta. Bo Młodszy dziś miał kupsko po samą szyję. Wywieszę, wyprysznicuję się i będziemy szli po Filipa. Taki standard. Ledwo się zakręcę a już trzeba iść. Potem obiad, sprzątanie, lekcje...
A wczoraj mieliśmy super ubaw jedząc przepyszne pianki. Jakub jak już sam nie mógł to karmił mnie i Filipa :)
P.S. Kupiłabym te bilety, ale 1. daleko, 2. była panienka Ktosia która niby niedawno straciła w wypadku narzeczonego i ciążę mieszka bardzo bardzo blisko... nie chciałabym, żeby wpadł na pomysł jej pocieszania. A to bardzo prawdopodobne gdyby pojechał sam ;) Tak więc z jednej strony chciałabym mu zrobić wielką przyjemność i wiem, że z radości by nosił mnie na rękach, ale z drugiej strony się trochę boję ;)
Jestem za płytą i kąpielą :).
Dodaj komentarz