k u b e k
Kiedyś byliśmy u ciotki na herbatce i dostałam ją w kubku Sagi. Strasznie mi się ten kubek spodobał, bo nie dość że czerwony to jeszcze duży i dobrze siedział w ręce.
No to kupiłam tę Sagę, herbatę oddałam mamie. Filip ganiał z kotem no i trzask, kubek zleciał z ławy i nawet gruby dywan go nie uratował.
No to kupiłam drugi, herbatę oddałam Agacie. Ktosiu się śmiał, że maniaczka jakaś jestem... A ja tak lubię ten mój kubek w kotki... Oczywiście mężczyzna mój specjalnie i na złość robił sobię w nim kawę, kto nie przyszedł to dostawał coś do picia w MOIM KUBKU.... Przychodzi z tymże kubkiem do pokoju i zadowolony pije kawkę. Ja robię awanturę, ten kuli uszy po sobie, przeprasza,,. łasi się, coś opowiada i jeb. Urwał ucho. Już nawet nie krzyczałam bo widziałam jego panikę w oczach... W kuchni się popłakałam... bo nikt nie szanuje mnie i moich rzeczy.... Filip do mnie "nie żartuj mamusia, kupimy, zobaczysz, będzie dobrze"....
Kupiłam kubek nr TRZY. Herbata czeka na jakiegoś chętnego. Jak mi Ktosiu chociaż dotknie to przysięgam, że kupię 10 na zapas i Ktosiu bedzie musiał się z Jacobsa na Sagę przerzucić :)
Dodaj komentarz