już mu pachną ;)
Za aparat dostałam rozgrzeszenie. Ktosiu odetchnął, że aparat TYLKO rozwaliłam a nie że coś z chłopakami, albo, że odejść chcę... :)
Rano pijąc cappuccino i słuchając radia (młody okupuje rano komputer!) zaczęłam uciskać, potrząsać aparatem i się naprawił! :) Nie twierdzę, że wyszedł z tej całej sytuacji bez szwanku, ale na razie zdjęcia robi, obiektyw się wysuwa... Uff... Ale i tak sobie upatrzyłam takie ładne cacko na allegro.
Humor mam chyba trochę lepszy. Dziś wybraliśmy się z Filipem na większy spacer. I podobał mi się taki tekst Filipa
-naprawiłem się mamo, teraz lubię już dzieciaki i nie mówię, że śmierdzą.
Prawie, że padłam ze śmiechu...
Wcześniej mijając każde dziecko, młody marszczył czoło i syczał: "głupek", "mała dzidzia", "ale śmierdziel"...
A teraz "zobacz mamo jaki śliczny dzidziuś", "o rany! widziałaś ten fajny wózek?", itp :)
Na prawdę się cieszę z jego podejścia. Bo w końcu to też dla Filipa męczę się z tym brzusiem.
W przyszłym tygodniu do lekarza... skurcze łydek mnie wykańczają... plecy bolą, brzuch ciągnie i twardnieje... A tu jeszcze dwa i pół miesiąca do mety!
Dodaj komentarz