jest ok...
Tylko 11 dni. Czas biegnie, nie zwalnia ani na moment. A u nas euforia miesza się z nerwówką :)
Zaprosiliśmy najbliższą rodzinę.
Tak się złożyło, że ciotka z wujkiem przylecą za tydzień z Kanady :)
Agata cieszy się tym, że będzie moim świadkiem :) Cieszy się, że udało mi się schudnąć i twierdzi, że to nerwy... ech a to zaparcie moje wciąż maleje i waga stoi i tak sobie myślę, że chyba znów nabieram kształtów, no ale za kilka dni @- apetyt mam taki, że bym konia z kopytami ;) :) Nawet koleżanki z pracy namówiły Agatę na jakąś sukienkę i ona biega teraz i szuka. 3 dni wolnego na to ma :) A to cud że się zdecydowała bo ona tylko kolekcjonuje spódnice- nosi tylko spodnie :]
Wczoraj gadałyśmy z godzinę przez telefon, aż mi zablokowali :) Ech... z chłopakiem jej się znów zaczęło układać :] Bardzo mnie to cieszy, bo ona zasługuje na spokój, ciepło. Tym bardziej, że są już razem 7 lat.
A dziś przyjeżdża moja kuzynka Majka. Dumna jestem z niej jak nie wiem. Dostała się na 3 Uniwersytety :) Oczywiście wybrała Jagielloński :] Ona kocha góry tak jak ja... I fajna z niej dziewczyna się zrobiła.
Majka zajmie się chłopakami, a ja lecę do fryzjera.
Obym zadowolona była....
A teraz trzeba odgruzować chałupę...
niech już te stresy miną i nerwówka, a euforia pozostanie
pozdrawiam
Dodaj komentarz