• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

wzloty i upadki

mama dwóch chłopców- kura domowa z zamiłowania, plus Góral i kot

Kategorie postów

  • dzieci (197)
  • fotografie (126)
  • inne (284)
  • Ktosiu (155)
  • mniam mniam (15)
  • narzekanie (70)
  • pięknie jest (85)
  • plotkuję (5)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • patrzę i tęsknię
    • nt
    • orawa...
    • piękne okolice
    • Podhale
    • tatry
  • przydatne
    • ALLEGRO
    • biedronka
    • blogi
    • dodatki
    • fotosik
    • miasto
    • pani domu
    • Rośliny
    • simplus
    • wypieki
  • xyz
    • ani-mru-mru
    • babi bu
    • chata magoda
    • cukierniczka
    • FROTKA
    • nie po kolei
    • Nikolka
    • odchudzam sie
    • pudelek
    • Pysznie na kruchym spodzie
    • rozmawiamy
    • skafandra
    • soso
    • wadera
  • zawsze
    • abaju
    • arrow
    • balderdash
    • calaja
    • carnation
    • ciemna nocka i Lilaczek :)
    • ciernista
    • cisza
    • crazy
    • cyniczna
    • Diamencik z Elą
    • gosik22
    • iwcia
    • just a rebel
    • Kamila
    • MagicSunny
    • Malena
    • martynia
    • MGiH
    • modrzak
    • o Grzesiu i Jagódce
    • o-t-e
    • pranie
    • rybniczanka
    • serducho
    • She
    • WU
    • wżsm
    • yoasia
    • ziutki

i już wtorek

Stosunki z babcią naprawione, trochę przez to, że rodzina z Kanady przyjechała, a chyba troszkę dlatego, że... nie poszliśmy na jej imieniny??? Tzn w sobotę było Alicji, ale rano ojciec zadzwonił, że przekłada swoje imieniny i żebyśmy się wybrali...

Kiedy wychodziliśmy z domu zadzwoniła kuzynka od babci z pytaniem czy przyjdziemy... Odpowiedziałam, że nie bo właśnie wychodzimy na imieniny ojca.

Głupia sytuacja, trochę miałam wyrzutów sumienia... ale jakby babcia zadzwoniła osobiście to by całkiem inaczej to wyglądało... i coś bym wykombinowała żeby pójść na dwie imprezy.

Następnego dnia przyjechali Kanadole :) Sami już siebie tak nazywają ;)

No i z Filipem do 22:30 siedzieliśmy u babci i gadaliśmy :) Ten mój brat cioteczny to ma fajną żonę :D

Ktosiu po 20ej poszedł wykąpać i nakarmić małego bo był marudny i śpiący, no i legł przed telewizorem- mecz :)

Brat kibicował Włochom. Ja wręcz przeciwnie ;) Nic się nie znam na piłce nożnej, ale stwierdziłam, że Włosi to już przeżytek w piłce nożnej.

Bałam się, że Ktosiu zaśnie na przerwie i nam nie otworzy drzwi.... Ale pomyślał i nawet ich nie zamknął ;)

Następny dzień też spędzony w towarzystwie gości :)

I dzisiejszy wieczór chyba także się tak zakończy... Jutro jadą dalej.

No ogólnie, są w szoku. Ceny ich niemiło zaskoczyły i stwierdzili, że chyba teraz my do nich będziemy latać, bo im się bardziej na Hawaje opłaca.

Średniej klasy dezodorant u nich kosztuje 5 dolarów, a Michał tutaj dał 15 zł :) Benzyna 1,4 dolara... Nawet jak przelicza się 1zł=0,5 dolara to wychodzi na plus... A przeliczamy 1 do 1. Oni wydają tam średnio 800 dolarów na jedzenie i inne drobne rzeczy do codziennego użytku... My o wiele więcej...

No i Ada nas namawia na start TAM ;)

Myślałam, że Ktosiu podłapie temat, ale... przecież by nie zostawił mamusi na pastwę losu ;)

A tak z innej beczki- Jakub wczoraj nie miał apetytu, ale duchota straszna to oki- dużo pił. Po kąpieli zrobił się jakiś taki ciepły, dalam mu paracetamol, o północy zaczęły się fontanny.

Instynkt rodzicielski to niesamowita sprawa ;) Mały leżał na płasko i w zasadzie nie było słychać, że coś się dzieje, po prostu obudziła nas jednocześnie zmiana rytmu jego oddychania i delikatne bulgotanie... Całą buzię miał zapchaną... Szlag, za chwilę tak samo,o 5 rano kaszka i wyglądał całkiem nieźle, ale znów dwie fontanny i zdecydowaliśmy się jechać na pogotowie.

Nad jeziorem brał różne rzeczy do buzi, a to kiepa, a to kamyk, więc myśleliśmy że się czymś przytruł, ale reakcja na smoczek dała mi do myślenia i słusznie- zapalenie gardła i antybiotyk...

Odsypia teraz nockę, Filip na podwórku gania, a ja nie wiem czy się wypicować czy szykować już jakiś obiadek lekko strawny... może ryżanka na młodych warzywkach? ;) Pulpeciki na drugie?

24 czerwca 2008   Komentarze (1)
dzieci   inne  
carnation
24 czerwca 2008 o 11:38
o pinkole, dobrze ze sie w pore zorientowalas ze z Kuba cos nie tak. Mnie wlasnie przerazaja taie rzeczy, bo nie wiem jak sie zachowac w niektorych sytuacjach... Obym nigdy nie musiala byc w jakies kryzysowej sytuacji

Dodaj komentarz

Mama-i-ja | Blogi