hicior
Wczoraj po domu przeszło tornado. Był u Filipa kolega i 4 godziny szaleli...
Rano wzięłam się za odgarnianie podłóg... Ale Jakub mi marudził i w koncu zaczęłam go karmić.
Stukanie do drzwi. Ale takie lekkie. EEE przecież nie możliwe żeby ktoś pukał o ósmej rano... Znów pukanie. Otwieram a tu tata Filipa.
Szok, bo on tylko sms'owo ze mną gada. Dla mnie to zawsze było bez sensu, no chociażby z ekonomicznych względów. Bo często kilka słów rozmowy zastąpiłoby kilka sms'ów. A że mamy inne sieci...
No ale on twierdził, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać :)
I niby chodziło o nową szkołę dla Filipa, że niby jakieś problemy. Bo nie chcą zrobić 3 klas, i będzie po 30 dzieci i że w innej szkole (na drugim końcu miasta- ok 2-3 km) będzie luźniej...
A ja mam w dupie. Rejonowo podlegamy pod szkołę do której Filip jest zapisany i nic mnie nie obchodzi że burmistrzowi szkoda kasy. Ja nie będę ganiać z Jakubem w śnieg czy deszcz kilka km jak mam szkołę 300 metrów dalej.
Taaaa. I nie myślcie że o to chodziło.
Powiedziałam co swoje i zapytałam czy jeszcze coś bo karmię dziecko. A on wyskoczył z takim tekstem że zrobiło mi się niedobrze. Serce zaczęło kołatać. Jakub wtulił się we mnie. A ja kazałam tamtemu wyjść.
Chwila ciszy i wyszedł.
Ech... Nie będę pisać o co mnie poprosił... Domyślcie się same...
Ktosiowi nie powiem bo polałaby się krew...
Wiosna czy ... ?
Dodaj komentarz