grudzień.... jak wiosna :)
Byłam sobie dziś u pulmonologa. Fajny facet nawet. Myślałam, że to już koniec wizyt w przychodni chorób płuc... ale niestety nie. Tylko do porodu dajemy sobie na luz... Potem czeka mnie tomografia, lub sztuczne wywołanie odmy i bronchoskopia, ale taka bardziej okropna :(
Nic nowego się nie dowiedziałam. Tyle tylko, że cesarka potwierdzona. W lutym dostanę świstek, że naturalny poród będzie zagrożeniem życia dla mnie i wysoko wskazane cesarskie cięcie. I nawet na basen nie mogę chodzić... Bo machać rękami też nie mogę... schylać się nie mogę, wykonywać gwałtownych ruchów i kasłać nawet...
Potwierdziło się też, że przy punkcjach powinni mnie znieczulać... Jedyne co sobie pomyślałam to " co za sk...ny"!
Ładna pogoda, wcale do mnie nie dochodzi, że mamy grudzień i za dwa dni Mikołajki... Ptaki za oknem sobie ćwierkają, słoneczko dopieszcza kota na parapecie... A mi się już nigdzie nie chce iść, tak więc młodego z przedszkola przyprowadzi babcia...
co do slonka to u mnie nie ma... jest nawet calkiem zimno! -4 a z wiatrem -11!! tak ze ciesz sie cieplem poki masz :)
Dodaj komentarz