góry, potoki i górale
W piątek wieczorem wróciliśmy z gór. 3 dni w Zakopanem i 3 dni w Gorcach... Było cudownie. Filip bardzo grzeczny. Ja wypoczęta i jednocześnie wymęczona. Długie godziny spędzaliśmy na Krupówkach. G był w pracy a my z Filipem się włóczyliśmy. Podziwiałam piękne góralki- szczupłe, blondynki, szatynki, opalone, super ubrane- mówiące górolskim niskim głosem. Szok! Dużo zdjęć zrobiłam, jutro mam odebrać pierwszy film.
Z G też ok nawet. Na razie nic sobie nie obiecujemy. Ja się cieszę jak głupia bo wraca do kraju w październiku :)
p.s. Weszłam na jakąś górę. Dwie godziny marszu... picia wody z potoków, pełno much, błota itd... Weszłam prawie :) Zabrakło mi 15 minut. Zobaczyłam, że mogę zejść stokiem narciarskim a te muchy mnie tak wkurzyły, że prośby i grośby G nie robiły już na mnie wrażenia. Potem żałowałam, bo nie wiem kiedy następnym razem będę mogła coś takiego zobaczyć. Widok cudowny, aż po Mszanę Dolną.
p.s. Zawsze oscypki kupowałam u takiej Starowinki na Krupówkach- nigdy mi złego nie sprzedała....Uwielbiam górolskie sery, wręcz kocham oscypki i bryndzę owczą. Mniam ;) Do tego razu. Ble ble ble. Jak odchodziłam od straganu to stara Górolka do mnie krzyczała że to wczorajszy, a przy straganie że dzisiejsze. Pewnie zobaczyła we mnie czarownicę i się przestraszyła ?! ;) No ogólnie był słony, suchy i ble ble... G kupił 4 do domu to z jednego zrobiłam pizzę a resztę dałam babci, mamie i kuzynce. Cieszyły się bardzo a ja do następnego razu mam dość oscypków!
Dodaj komentarz