fochy
Wczoraj Ktosiu rzucił focha. Jakoś tak dziwnie ze mną rozmawiał przez telefon, zadawał głupie pytania. Taka rozmowa tylko, żeby gadać. No to się zapytałam co on by chciał usłyszeć na to, że nie ma co w TV oglądać, że nie ma ochoty na to czy tamto, że nie ma pod ręką żadnej książki popularno-naukowej, a jedyne książki są na strychu, a jemu się nie chce tam iść i kurzyć, a dlaczego Filip już śpi, a dlaczego eks go nie wziął, jakie miał powody? dlaczego nie zadzwoniłam i się nie zapytałam? on nie zadzwoni bo nie ma numeru... itp.... Zapytałam czy ja też mam sobie zacząć tak na wszystko narzekać? Bo chyba ja mam większe powody i prawa, bo to ja jestem w ciąży! No i rzucił focha.... Rozłączył się bez pożegnania, to mu napisałam, że totalny brak kultury, bo mógł głupie PA powiedzieć albo chociażby pocałuj mnie w dupę.... I zaczął dzwonić, a ja już po 20 min beznadziejnej rozmowy nie miałam chęci. To zaczął wypisywać jakieś beznadziejne sms'y, że chcę się go pozbyć, że już nie chcę z nim być... że to mi brak kultury bo go olewam...
W takim razie wyłączyłam dzwonek w telefonie i poszłam o 20:00 spać. Katar i stan podgorączkowy... Na szczęście trochę przeszło...
A teraz czas na mdłości...
Dodaj komentarz