Filip mnie zachwyca i trochę lepsze wyniki...
5 tyg temu hemoglobina 9,8, 2 tyg temu 9,9, wczoraj 10,0... Trochę się podnosi, ale do 12,0-niższej granicy normy- jeszcze mamy daleko. Na szczęście na razie spokój ze szpitalem. Ale na pewno do końca ciąży na żelastwie.
Do gina szłam lekko poddenerwowana, bo nie mogłam się wyrobić, krojąc marchewkę do zupy rozciełam sobie palec, zaciełam się przy goleniu nóg, but mnie obtarł, zapomniałam nr na taxówki, itp.
Ale jak tylko weszłam do przychodni to miło mi się zrobiło. Nie wiem czy wszystkie pacjentki są tak traktowane, ale mi zawsze są prawione komplementy, jestem mile zagadywana. Położna mierząc mi ciśnienie taki tekst " a niech ja się pani przyjrzę, ślicznie pani wygląda" :)
Wchodzę do gabinetu a gin do mnie
-pani Karolino, a wie pani, że są dwie Karoliny xxx w przychodni i obie są w ciąży!?...
-to dość pospolite nazwisko, a dlaczego tylko moja karta jest na biurku, przy zapisywaniu nie podawałam adresu?
-akurat pomyślałem o pani :) i autentycznie zatrzepotał rzęsami!
Po co zadałam głupie pytanie?! Przecież odpowiedzi mogło być conajmniej kilka :)
Ale to ja dzisiaj miałam jakiś minusowy biorytm intelektualny, całkowicie mi się gadać nie chciało. Zwinęłam świstki na kolejne badania, recepty na żelastwo i poszłam na zakupy i po Filipa do przedszkola.
Młody z super humorem :) Na topie są rozmowy o szpitalu, rodzeniu Kubusia. Dla 5 latka 3 miesiące z kawałkiem to abstrakcja, więc ten termin próbuję mu tłumaczyć na różne sposoby. Wspominam o listkach na drzewie, zawilcach w lesie, o Wielkiej Nocy...
A mój spryciarz
-mamo, a Ktosiu wróci do pracy?
-tak, Ktosiu pracuje, utrzymuje naszą rodzinę, dzięki temu możemy kupować zabawki, jedzonko, ubranka, jeździć na wycieczki- zaczęłam się rozkręcać
-a musi? Kubusiowi bedzie smutno bez tatusia.
Wzruszyłam się :) Potem wysłuchałam opowieści, że Dawid, ale nie ten co pokazał sisiola, a ten w brązowej bluzie uderzył Krystiana dużym klockiem w skroń, ale krew się nie lała bo ma miękki mózg :)
P.S. Mam ochotę na kisiel żurawionowy albo na japońską wiśnię... Tylko ochotę, chęci do zrobienia B R A K.
Dodaj komentarz