ferie
W sobotę miałam doła bo mnie mąż wkurwił i mimo tego, że przepraszał i to dość dość to ja nie miałam siły wstać z wyrka... Leżałam cały dzień i jedynie poszłam z Filipem na hamburgery. Obydwoje lubimy śmieciowe jedzenie- od czasu do czasu oczywiście- a że mąż ugotował jedynie rosół to jakoś tak burczało w brzuszku- brakowało czegoś... Ale knajpa do dupy, bułki suche, twarde... Never ever... Następnym razem wsiądziemy w poąciąg i MacDonalds ;)
Tak- te leżenie w łóżku jakieś depresyjne było, ale po nocy jakoś po woli odepchnęłam ten marazm...
Jednak przez tą moją niemoc nie pojechaliśmy na zakupy do Radomia.... Moi rodzice mają za tydzień 30 rocznicę ślubu... Chciałam jakiś prezent kupić. Tym bardziej, że teraz i dzień dziadka i babci dochodzi, więc na porawdę poświąteczne wyprzedaże by były fajnym sposobem na złowienie jakiś prezentów :) Szlag/
Niania pojechała na ferie na dwa tygodnie. Anka pojechała też... Więc jak teraz nie jestem uwiązana szkołą i mogłabym polatać tam i siam... To one pojechały. Ja rozumiem, ale jakoś takoś wcześniej o tym nie pomyślałam i ferie postrzegałam jako nadrabianie towarzyskich zaległości... Niestety.
Ale siedzieć w domu nie mam z chłopakami zamiaru. Zaraz się zbieramy i idziemy na masaż. Potem wpadnę do matki, a po południu może zaproszę kuzynkę, a jak nie to wezmę zaległy prezent dla swojej chrześnicy i przez całe miasto pójdziemy w odwiedziny.
A i Filipowi mam uszyć strój z bajki Kod Lioko... Mam czarna podszewkę, wykroję i może coś się uda- od tygodnia prosi mnie o ten strój...
Dodaj komentarz