ene due rabe
Jakub ma od dwóch dni biegunkę, najpierw myślałam, że na zęby bo pchają mu się w końcu trójki, ale na zęby to 2-3 takie rzadsze i zazwyczaj było ok, a tu 8 zbrudzonych pieluszek, wczoraj kupiłam enterol, ale dziś pójdziemy do naszej pani doktor. może trza dać nifuroksazyd czy jakoś tak...
a ja nie byłam ani na solarium ani nigdzie... po prostu nie chce mi się wychodzic z domu... jakub taki ciężki, że na 3 pietro jak mam go wnieść (zazwyczaj zasypia na dworku) to chce mi się płakać... 12 kg...
ale może dziś sobie sama gdzieś polecę.. ech. wątpliwa sprawa... a mikołajkowe prezenty chciałam jakieś kupić...
tzn jakieś pierdołki... bo już mam dość kupowania zabawek które są fajne przez dobę a potem rzucone w kąt.... filip nam miałczał o grę operacja, w końcu mieliśmy mu kupić na urodziny... niestety ojciec filipa nas upiegł, 70 zeta, walka przez jeden wieczór a teraz gdzieś to po podłodze się pląta... my kupiliśmy lunetę, raz rozpakowana i schowana do pudełka..
więc mikołaj ma zakaz kupowania jakiś dużych zabawek, bo niedługo to będziemy musieli nauczyć się fruwać... teraz więc obmyślam zabawki przydatne...
czyli filip dostanie od mikołaja marsjanki ze zmieniaczem głosu, na reklamach piszczał do tego, a i tak witaminy mu się skończyły/ W APTECE ZAWSZE MARUDZIŁ, ŻEBYM MU KUPIŁA, ALE 50 ZŁ JAK W DOMU JESZCZE SĄ???, zdobyłam też flamastry/ stempelki którymi zachwycał się u logopedy... znalazłam je na allegro. i love you allegro.pl ;] no i jeszcze bym mu dokupiła może jakąś książkę, grę... sie zobaczy.
jakub dostanie wóz strażacki i może też jakąś książkę o autach mu dokupię...
osiołek- magiczny kubek- jest czarny, a jak naleje się gorącej wody to pokazują się nasze zdjęcia
ja dostałam od mikołaja maszynę do szycia ;] i już taśmę do firan przyszyłam i wcale mi tak źle nie poszło ;]
dziś może jakąś burdę se kupię coby znaleźć inspirację
a dla małża ugotowałam kwaśnicę na golonce- wczoraj 3 godziny i dziś 2 godziny się gotowała... rozpływa się w ustach, mięso odeszło samo od kości... ja wiem, że co dla niektórych taka polewka to nic atrakcyjnego... ale nam daje jakąś namiastkę gór... tym bardziej, że moja kwaśnica- będę bardzo nieskromna- jest rewelacja... te co w góralskich knajpach podają i warszawiaki się zachwycają- to przy mojej mogą się schować. autentiko ;] dawno nie robiłam na wędzonych żeberkach, ale trza zamówić w mięsnym takowe i będzie :)
mniam
zdobycz
słodycz ;]
Co do kwaśnicy to tak mi teraz burczy w brzuchu, uwielbiam kwaśnicę!
A i ten sms od męża taaaki słodki.
Pozdrawiam!
Ja nie lubie niepraktycznych prezentow. Zawsze staram sie kupic cos takiego, zeby nie lezalo gdzies i nie zbieralo kurzu. A jak nie wiem co dana osoba by potrzebowala wole dac pieniadze, przynajmniej mam swiadomosc ze nie wyrzucilam pieniedzy :]
A kwasnica zapowiada sie pychotna. Nawet przepis bym chciala, ale ze i tak jesc niedlugo nie bede mogla takich pysznosci, wiec nie bede smaka sobie robila.
Dodaj komentarz