ekhem... chyba mi mija nie ochota :D
Weekend udany, chłop nauczkę dostał, dzieci happy very, ja zmęczona tradycyjnie, wyglądam jak siedem nieszczęść, piję Witosha drugi dzień, ale... się skończyło i czuję się... hmmm... niedopita... piwo zaspokoi me żądze? ;) chyba nie...
Mecz się chyba zaraz kończy to idę pogrzeszyć... ubrana w kropelkę perfum. Zaskoczę go. No bo mam OCHOTĘ ;) Chyba wezmę ze sobą kilka kostek lodu... Ciii....
P.S. Dziś na balkonie dokuczałam Osiołowi, że się spasł, a żeby ode mnie się odwalił bo ja urodziłam dwójkę dzieci.... a on na to... że może być spasły bo jest tatą dwójki dzieci ( pomyślałam o Filipie i już mu miałam dopowiedzieć, że przy tym starszym to szczególnie się namęczył ;] a on... ), gdziekolwiek to drugie jest....
Wiecie... pierwszy raz od tamtego czasu on o tym wspomniał... a ja przez ten czas byłam taka samotna w tym wszystkim :( i do dziś nie wiem czy pamiętać czy wypierać z pamięci.... Ale on o tym myśli... i mi ulżyło... i poszłam płakac na wannie i teraz też mi kapie na klawiaturę...
No to z sexu nici...
Dodaj komentarz