depresyjnie
Jakaś beznadzieja mnie ogarnęła... najpierw szukałam przyczyny w hmm... w tej sytuacji z babcią.. z moją rodziną, ale w zasadzie wiem, że ja juz od dawna jestem w połowie odcięta (połowę zostawiam dla dzieci, żeby miały nie tylko mnie)... i że te rewelacje to mi chwilowo ciśnienie podnoszą bo ogólnie to ja mam ich w dupie.
Piję zimną kawę i wspominam weekend. Miejsca sobie znaleźć nie mogłam, i stałam w tej kuchni i chciałam zrobić i ciasto i sałatkę i nie wiedziałam od czego zacząć... I tak stałam i łzy mi ciekły... Ktosiowi się dostawało.... Aż w końcu do mnie dotarło, że kiedyś to już było...
Taa... Tak na mnie działają hormony :) Od tygodnia biorę najnowszej generacji pigułki antykoncepcyjne. I po chuj płacić dwa razy więcej niż za inne jeśli różnicy nie ma? Stany depresyjne.... jak ja tego uczucia nie nawidzę... tkwienie wzrokiem w jednym punkcie... jakieś lęki, łzy.. ogólna drażliwość....
W końcu powiedziałam mężowi o co chodzi ( bo łaził za mna i pytał co się stało, dlaczego jestem taka smutna) no i kazal mi juz tego nie brac... Ale sprobuje wytrzymac jeszcze 2-3 miesiace, moze organizm sie przyzwyczai... Kurcze- jakos nie ufam spiralom- a jak hormony nie przejda to ino to zostaje :( No albo paniczne oganianie sie od Osioła i ciągłe zgrzyty w tym temacie. Wrrr
Dodaj komentarz