ciekawa jestem kiedy ta zła passa się skończy...
Tak na "poprawienie" swojego humoru rozwaliłam aparat cyfrowy... Niechcący... zawadziłam o kabel i bach :( Upadłam na prawe kolano, więc się doprawiłam z tą prawą nogą- notoryczne skurcze :( Ale to pryszcz w porównaniu z aparatem. Nie dość, że wcale stary nie był, nawet dobrej firmy, to jeszcze Ktosiu sentymentalnie jest z nim związany. Coś tam bratu załatwił i ten się odwdzięczył.
I cholera mam dylemat niesamowity. Szukać jakiegoś serwisu... naprawa pewnie mniej niż kilka stówek nie bedzie kosztować... czy ruszyć swoje zaskórniaki i kupić nowy aparat :( Chyba ta druga opcja rozsądniejsza... Technika idzie do przodu... itd... ale nie powiem... szkoda mi tej mojej lewizny... chciałam gdzieś pojechać... może wydać na jakieś małe szaleństwo... ech :(
P.s. Uwielbiam komedie Barei.... a "Jak ja nie lubię poniedziałku" to ogladam chyba setny raz...
Dodaj komentarz