cd
Następnego dnia, chodził na paluszkach, naszykował mi na stole herbatę i prochy do połknięcia (zawsze te prochy naszykowane mnie wzruszają)... Wstał Filip, no i się pyta czemu ten stół tak nakryty i co to jest??? No jak się dowiedział, że czekoladki, no to musiałam otworzyć... Tak więc w łózku oglądaliśmy bajki i obżeraliśmy się czekoladkami, potem Filip otworzył mi perfumy... No i Osioł do Filipa o basenie, że byśmy mogli pojechać, ale mama się gniewa, a że na basenie taka ciepla woda, i może rurą zjadą a może fontanna będzie włączona... No i Filip- mamusiu, proszę, nie gniewaj się, jedziemy? I tak z godzinę, więc co miałam zrobić.. Pojechałam.
Filip przeszczęśliwy, Jakub na początku się bał bo to jego pierwszy raz. No i rwetes taki :) Dużo dzieci. Najpierw siedział mi na kolanach, potem chlapał rączką, następnie jak go podrzucałam to się śmiał i machał nóżkami, a pod koniec "pływał" już w kole, machał rękami, nogami, i chciał zanurzać głowę w wodę- widział jak Filip nurkuje :)
Wróciliśmy, odwołałam wszystkich gości, humor miałam dość średni, więc nie chciało mi się nic, a tym bardziej udawać zadowoloną albo kłócić się z Osiołem przy ludziach i psuć ogólną atmosferę... Ale Babcia chyba wiedziała o co chodzi, bo udała głupią i przyszła z dziadkiem. Najpierw naskoczyła na mnie, a jak jej wygarnęłam, że zamiast wsparcie mi dawać to trzyma jego stronę, a samej jej zależy żeby te wszystkie sprawy pozamykać. No i babcia zmieniła front, zaczęła jemu tłumaczyć a mnie prosić, żebym mu wybaczyła, bo on stary kawaler, ma swoje nawyki, ma swoje widzi mi się, że i tak się dużo zmienił dla mnie... I tak wpadli mi dać tylko prezent i herbatę wypić a siedzieli 4 godziny, poszli do domu po wiadomościach, i gdyby Jakub nie marudził to jeszcze by na kolacji zostali.
I Osioł klękał i prosił o wybaczenie, nagle zrozumiał swój błąd... (ja w to nie wierzę)
A ja mu powiedziałam, że jest na cenzurowanym. Obserwację będę prowadzić, a jak znów coś to nie będę tłumaczyć tylko patelnią dostanie i będę robić mu takie świństwa, że wesoło mu nie będzie. A punkt drugi to, żeby nie wymagał ode mnie, że jak on klęknął, kupił jakieś prezenty to ja od razu uśmiechać się będę...
No i pojechał do pracy, o kanapki poprosił, a z pociągu ckliwe sms'y pisał...
Ja chcę z nim być, chcę go uczyć, przekonywać do tego, że teraz nasza czwórka jest najważniejsza na świecie, i że miłość, to nie tylko słodkie słówka ale też POCZUCIE OBOWIĄZKU.
Ksiądz zrezygnował ze skierowania nas na nauki, no bo mamy dziecko, i dwa lata mieszkamy razem, ale myślę, że będzie trzeba z nim porozmawiać o moich wątpliwościach.
Bo ja jestem rozdarta na pół. Chcę tego ślubu, chcę być z Osiołem, chcę z nim wychowywać dzieci i zmagać się z przeciwnościami losu... ale mam wątpliwości czy on na to jest gotowy... No a wiem, że papierek jednak dużo zmienia, i PO może być już za późno na naukę.
Zdziwilo mnie tylko jedno zdanie: "papierek zmienia wszystko". Dla nie zmienia tylko tyle, ze nie jest juz tak łatwo odejsc, ale Wam i tak nie jest łatwo odejsc bo łączą Was dzieci.
Wiesz, ja mialam z moim R. taki kryzys mniej wiecej od listopada do lutego, ze juz zalamywalam rece, ale udalo sie i teraz jest cudownie, i cieszę się, ze nie bedac jeszcze malzenstwem potrafilismy przezwyciezyc tak trudne chwile, bo nauczylismy sie wiele, choc tak naprawdę nic oprocz milosci nas razem nie trzymalo (mam na mysli ze nie jestesmy jeszcze w zwiazku malzenskim). Myslę ze to jest lepsze, niz pobrac sie i po slubie nie umiec przejsc takiej proby. W najblizszy weekend mamy nauki przedmalzenskie i strasznie sie cieszymy :). Buziak, przemysl wszystko :).
A wyprowadzić się przynajmniej na chwilę obecną nie mam zamiaru. Za dużo kosztowało mnie te mieszkanie.
I to nie tak, że mu wybaczyłam, buziaczek na zgodę i oki.
Bo nie jest OKI.
Dodaj komentarz