C K M
Z byłym mężem kupowaliśmy kiedyś CKMa... W sumie dla niego, ale ja też podczytywałam. Męski punkt widzenia był całkiem ciekawy :) Wpadliśmy wczoraj jeszcze do Tesco po świeże bagietki, szukałam czegoś do czytania, Ktosiu zniecierpliwiony, tak więc CKM do koszyka... Sama okładka go lekko wstrząsnęła :)
No i przed snem się pokłóciliśmy... Bez sensu trochę. Bo próbował mnie przekonać, że jego taakie zdjęcia nie ruszają.
Po pierwsze widziałam jego reakcję, po drugie co w tym dziwnego, że zdrowy heteroseksualny mężczyzna się lekko zaślini na widok smacznego kawałka kobiecego ciała??? Tym bardziej, że takie magazyny są mu raczej obce ;)
No i zrobiłam test a on wpadł jak dziecko... przeprosił pokornym głosem :)
Otóż była tam "zezowata walentynka"... Babka z niesamowitym zezem i piersiami na wierzchu... Pokazałam mu to zdjęcie, zamknęłam gazetę i zapytałam co miała niesamowitego :) Oczywiście Ktosiu nie zauważył tego ZEZA! He he...
A rano dostałam śniadanko do łóżka :) Milusio :)
Budziłam się całą noc, tak bez przyczyny, jestem śpiąca, nieprzytomna, jak po całonocnym kelnerowaniu na weselu... Ktosiu u mechanika, chyba sonda lambda nam padła, i sama musiałam sobie kawkę zrobić...
Jak się rozbudzę to idę do fryzjera :) Najlepszego w mieście prawdopodobnie :) Ale tylko obcięcie, na wiosnę sobie jakieś cudo kolorowe zafunduję...
Ktosiu mi marudzi, że chce grać w jakieś zakłady co Aśki Jarek... Dla mnie szkoda pieniędzy.
Dodaj komentarz