brednie :)
Choć biurko już gotowe ja z klawiaturą siedzę na podłodze...
I słucham muzyki i se myślę....
(uwaga na moje myślenie bo po przyjściu do domu chwyciłam butelkę z colą, pociągnęłam duuuży łyk a tam się okazało być wino co mój małżonek w zeszły weekend spuścił z balona)
O swoim szczęściu...
Szczęście... Po tych burzach osiągnięte... tak myślę... lubię burze, więc jeszcze nie jedna się pewnie trafi ;) ale...
...
Opowiem Wam sen o Tomaszu... Bo połowa z nas a może więcej owego Tomasza "posiada"... No taką.. miłość, fascynację nie spełnioną... dla mniej wtajemniczonego koła czytaczy ;)
I śnił mi się mój Tomasz a w zasadzie
Dzika plaża nad jeziorem, na niej korzeń... a na korzeniu Tomasz i ja... za daleko od siebie a blisko, i ja gadająca żeby zagadać nastrój na śmierć i zimny piasek... i ciemne niebo i lustro wody... a potem pożegnanie- dłoń w dłoni i cmoknięcie w policzek- w zwolnionym tempie... i światła nocy i ciężkie nogi gdy od niego odchodziłam...
...
No i takie sny mi się śnią coraz częściej...
Po prostu harleqiny bym mogła pisać :)
Tylko czuję się winna że w roli głównej zamiast Tomasza powinien być mój ślubny...
Dziwne jest życie...
Dziwne są nasze wybory i decyzje...
i sny też są dziwne...
Chyba skasuję tę notkę bo też taka dziwna jakaś wyszła... albo niech zostanie na chwil kilka
ps. polecam sprawdzic maila :D.
Na marginesie: na to hasło, zapowiadane w jednej z notek poniżej, można się jeszcze załapać? Bo jeśli tak, to byłabym wdzięczna.
Dodaj komentarz