bałagan na maxa
W sobotę Ktosiu przyjechał po 19ej... Meble skladaliśmy do północy a potem padliśmy, ze zmęczenia nie mogliśmy zasnąć. Niedziela niestety była robocza :( Ale meble złożone. Śliczne :) Wieczorkiem pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasteczka i siedzieliśmy w ogrodzie ciotki... Ale w sumie ten dom i ogród jest na tyle ciotki co i mojego ojca...
Było bardzo przyjemnie... Przy kawce i torciku truskawkowym... W tle grała IRA :)
A teraz mam horror... Wszystkie ubrania, zabawki, papiery, ramki, zdjęcia i książki... leżą sobie na podłogach... a i łoże na środku dużego pokoju :-/ Ale czekam na kanapę z utęsknieniem....
Muszę się brać za sprzątanie.... 34 stopnie ma być dzisiaj na dworku... żałuję, że Filipa wysłałam do przedszkola...
A młodego pokój wygląda na prawdę świetnie :) Niby błękitne ściany, niebieskie mebelki, ale ogólnie pokoik bardzo ciepły...
Dodaj komentarz