a fuj...
Dzisiaj troszkę lepiej się poczułam, więc wyskoczyłam z szlafroka i poświęciłam czas Filipowi. Ale mi mądre dziecko rośnie :)
Cały czas gada, o czymś mi opowiada...
"-mamo, mogę jutro wziąć tą zabawkę do przedszkola? O nie! Pani powiedziała, żeby nie brać zabawek bo Wiktorowi serduszko pęknie.
-a on nie ma zabawek?
-nie ma. jest biedny"
A ja od razu pomyślałam, żeby wziął dwie i dał temu Wiktorowi...
Wracamy ze sklepu. Musieliśmy się schylić pod jakąś gałęzią
"-wpadło mi coś do głowy
-może kropelka deszczu
-oj nie wiesz? tak się mówi jak się ma pomysł"
O ja głupia ;)
I też mnie zachwyca, że jest coraz rozumniejszy. Potrafił mi wytłumaczyć w jakim sklepie ojciec kupił mu lizaka... Marzeniem był taki sam w innym kolorze ;) ZDOBYLIŚMY :)
A teraz oglądaliśmy Kubusia Puchatka.
Młody ciągle by mi na kolanach siedział, taki pieszczoch się z niego zrobił...
A z opowiastek ciążowych?
Po przyjściu ze sklepu zjadłam talerz zupy zacierkowej, dwie kanapki z czosnkiem i porem, popiłam to jogurtem truskawkowym i strasznie mi źle...
O 16ej muszę załatwić sprawę z kablówką.
Tylko bez sensu to jakoś.
Babka od której wynajmujemy mieszkanie chce, żeby kablówka była na moje nazwisko...
A czy mi się opłaca to przepisywać na mnie, kiedy na wiosnę planujemy kupić mieszkanie?
Nie chcę babce mówić, że takie mamy plany, bo zaraz może się okazać, że musimy się stąd wyprowadzić... A niestety w moim mieście cholernie trudno o jakiekolwiek mieszkanie :(
Muszę się z tym facetem od kablówki jakoś dogadać. Bo przecież jemu powinno być obojętne na czyje nazwisko, ważne że się płaci...
matka, ale sobie mix serwujesz żywieniowy. tez by mi było źle.... a ja przecież nie jestem.
i ja bym dla tego Wiktorka dosłała dwa tiry pluszaków.
Dodaj komentarz