7 miesiąc
Dziś zaczęliśmy trzeci trymestr :) Niestety jak dla mnie najmniej przyjemny :) Ciężko się chodzi, muszę pilnować wagi ze względu na ucisk na płuco, a leki biorę garściami, co raczej wpływa na to, że wiecznie jestem głodna :) Maleństwo kopie a dziś rano pojawiła się kropelka siary... Jeszcze tylko trzy miesiące... a raczej aż... bo z Ktosiem nie możemy się doczekać.
W niedzielę pojedziemy po łóżeczko i może fotelik.... I coraz bardziej intensywnie myślimy o pomocy domowej. Trochę się obawiam, że obca baba będzie mi w garach mieszać... uczestniczyć w naszym życiu, ale dla mojego zdrowia psychicznego muszę kogoś mieć na kogo mogę liczyć. I nie wiem czy na pół etatu taką "babcię" zaprosić, czy płacić za godziny...
Na razie nie jest tak źle, brzusio duży, ale jakoś daję sobie radę i chyba płuco się zaleczyło, bo wcale tak nie sapię jak miesiąc temu :)
Jutro mamy z Filipem bal karnawałowy w przedszkolu... Ja oczywiście nie mam w co się ubrać... Ta bluzka co z Martinem kupowaliśmy już jest za MAŁA! A na prawdę nie mam najmniejszej ochoty na zakupy, tym bardziej, że trudno by było mi coś znaleźć w naszej mieścinie... a znów nie chce mi się jechać do Radomia, żeby wydać za bluzkę kupę kasy... Lenistwo i skąpstwo biorą górę... tak więc pójdę pewnie w mojej niemodnej czarnej bluzce.I mam wszystko w nosie...
P.S. Podoba mi się, że coraz bliżej rozwiązania... ale aż mnie ściska, że coraz bliżej ślubu... Nie chcę, nie jestem gotowa... a wiem, że powinnam, że nie można tak... Cała rodzina pyta "dlaczego nie?" a ja nie wiem... To tkwi we mnie jakoś bardzo głęboko.
Dodaj komentarz